Czy polityka będzie jak Maja Staśko
Walki MMA, utwory hip-hopowe o tym, że trzeba „walczyć jak dziewczyna” i przykrycie Kongresu Kobiet sukienką pokazującą biust, a w końcu walka z „hejtem”, który to wszystko miało wywołać. Czy Maja Staśko to polityk nowego czasu?
Od razu uspokajam albo rozczarowuję. Nie zamierzam pani Mai hejtować, jechać po niej, pastwić się nad nią. Szczerze mówiąc bardziej mnie od niej odrzuciły pozostałe dystyngowane i z reguły ustawione damy z kobiecego zjazdu, które dały nagrodę Donaldowi Tuskowi, rzekomo za to, że chce liberalizacji ustawy aborcyjnej. To nieprawda. Dały mu dlatego, że jest liderem politycznym formacji, z którą w jakiś sposób większość tych dam jest powiązana. Uczciwie mówiąc, jak ktoś coś powinien dostać naprawdę w imieniu Polek, jak ktoś najwięcej dla nich zrobił w ciągu ostatnich lat, to była premier Beata Szydło dając im pięćset plus. I pozwalając części z nich w ten sposób dłużej zostać z dziećmi albo nie dorabiać na czarno podczas macierzyńskiego by powiązać koniec z końcem. Tyle, że tymi prostymi kobietami owe damy się raczej brzydzą, podobnie jak reformą, która sprawiła, że trudniej im o sprzątaczkę.
Pani Maja jest inna, tylko nie wiem czy jest to zmiana jakościowa. Za to ilościowa na pewno. Politycy i kandydaci na polityków coraz chętniej włażą do klatek MMA, nagrywają fatalnej jakości utwory rapowe, pokazują biusty. Ale też wykazują się bezrozumną agresją, czego młoda „gwiazda lewicy” nie robi i chwała jej za to. Cierpi – jak deklaruje – z powodu hejtu. Jeśli szczerze, to powinna się wycofać, bo dotychczasowy jej styl życia, prowokowanie i przyciąganie uwagi za wszelką cenę ją zniszczy.
Jeśli tylko udaje to jest idealnym przykładem nowego polityka. Celebrytki, influenserki, atencjuszki. Tylko jak już będziemy mieli same Maje Staśko, Klaudie Jachiry i Franków Sterczewskich w Sejmie to wyobraźcie sobie jak będziemy ogarniać globalny kryzys energetyczny i wojnę na Ukrainie. Szczególnie jak w pewnym momencie padnie nam internet?