"Super Express": - W 2015 r. w wyborach parlamentarnych zapowiada się niska frekwencja, nawet poniżej 40 procent. W 2011 r. wyniosła prawie 49. Skąd ten prognozowany spadek?
Dr Rafał Chwedoruk: - To wynik kryzysu gospodarczego. Polacy w poprzednich kryzysach, które nakładały się na wybory, reagowali podobnie. Dochodzi do tego nasza nieufność do sfery publicznej i niski poziom identyfikacji z instytucjami i partiami politycznymi. Może to być też zmęczenie, w XXI wieku polityka poprzez media elektroniczne towarzyszy ludziom nieustannie. Poza tym dziś rynki i ekonomia podważają państwo i politykę.
- Rzeczywiście jest tak, że im niższa frekwencja w wyborach, tym lepszy wynik wyborczy PiS? I czy w związku z tym PiS powinno zależeć na niskiej frekwencji, bo z drugiej strony świadczyłaby ona...
- ...o słabej legitymizacji społecznej wszystkich polityków. Z reguły do wyborów nie idą ci najbardziej niezadowoleni. PiS dopracowało się wyborców bardzo silnie identyfikujących się z tą partią. Związek wyborców z PO był zawsze luźny. W 2007 r. i w 2011 r. udało się Platformie zmobilizować wielu obywateli, którzy słabiej interesowali się polityką, np. ludzi młodych. Wyborców trudno było utrzymać, bo ich związek z partią był sytuacyjny. W 2015 r. niska frekwencja w wyborach nie służyłaby PO.
- Co w takim razie mogło zniechęcić część wyborców do tej partii?
- Wyborcy nigdy nie oczekiwali od nich cudów i cieszyli się ciepłą wodą w kranie. Ale zaczął się problem z ciepłą wodą. Trzeba za nią płacić coraz więcej. Młodzi, wykształceni ludzie z wielkich miast zaczynają się obawiać o swoją pracę i o to, czy będą w stanie spłacać kredyty. Wyborcy odpływają nie z powodu Gowina, ale coraz wyższych kosztów życia codziennego. A jeśli coś ich razi, to gołym okiem widoczna wojna domowa, która sprawia wrażenie, że partia pogrążona jest w permanentnym chaosie.
- Jeśli kryzys minie, więcej wyborców pójdzie do urn? Ekonomiści siedzą jak na szpilkach, wypatrując ożywienia gospodarczego, wielu zapowiadało je na koniec tego roku.
- Pytać ekonomistów o przyszłość... równie dobrze można poetów. Kryzys w Polsce będzie, nie zależy on tylko od sytuacji ogólnoświatowej. Wyczerpały się motory wzrostu gospodarczego. Prywatyzuje się już właściwie wszystko, ostatnie zasoby.
- Spada konsumpcja. Polacy kupują mniej.
- Właśnie. Nie mają też oszczędności. PO nie zniknie, ale została skonstruowana od początku jako partia władzy. To jej problem.
- Kolejna obiegowa teza: wielu głosowało na PO tylko ze strachu przed PiS.
- Ktoś, komu grozi zwolnienie z pracy lub utrata mieszkania, nie będzie tak bardzo podatny na straszenie Macierewiczem. Straszak antypisowski już nie działa, bo część diagnozy PiS zaczyna się sprawdzać. Afera z sędzią Milewskim, Amber Gold... To nie znaczy, że nagle wyborcy PO zagłosują na PiS, ale mogą nie pójść do wyborów. Platforma czasem próbuje na opinii publicznej możliwości znalezienia nowych strachów. Mieliśmy np. kwestię mitycznego ruchu narodowego w Polsce, który w większym stopniu jest produktem wyobraźni kilku prorządowych publicystów. Albo wcześniej demonizowanie kibiców piłkarskich czy Piotra Dudy i związkowców.
Dr Rafał Chwedoruk
Politolog