"Super Express": - Minister Gowin zadeklarował, że nie podniesie ręki za wnioskiem o postawienie Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry przed Trybunałem Stanu. Nie za szybko taka deklaracja, skoro nie ma jeszcze wniosku Platformy?
Stefan Niesiołowski: - Zaraz potem złagodził jednak stanowisko, mówiąc, że muszą być poważne dowody ich winy. Przed nami debata w klubie i być może będzie zarządzona dyscyplina. Mnie intuicja mówi, że są winni. Dlatego z przyjemnością swoją rękę podniosę. A nawet obie. Ale oczywiście po przeczytaniu wniosku.
- Minister dodał, że działająca przez cztery lata komisja do spraw nacisków nie znalazła niezbitych dowodów łamania prawa przez obu polityków.
- Komisja była podzielona w tej sprawie. Postawiła zarzuty, a jej prace zakończyły się wnioskiem o Trybunał Stanu. Tylko przewodniczący Andrzej Czuma był innego zdania. Stwierdził, że to wprawdzie nie były aniołki, ale Trybunał Stanu to jednak lekka przesada.
- Dlaczego powinni stanąć przed trybunałem?
- Państwo PiS, w którym nie tak dawno żyliśmy, było państwem nadużywania władzy: kreowania afer, szukania haków, spektakularnych aresztowań, ataków na niezależne media i na Trybunał Konstytucyjny. To, co robili, było próbą ograniczenia w Polsce demokracji na korzyść partii politycznej.
- Ale tak konkretnie, na czym polega ich wina w sprawie Barbary Blidy?
- Na tym, że zbierał się nieformalny zespół Kaczyńskiego z oberministrem Ziobrą, na którym ustalano działania między sobą, a o tym powinien decydować prokurator. Decydowali o tym, jak zakładać kajdanki, czy pokazać to w mediach itp. To nie jest domena polityków, ale niezależnego wymiaru sprawiedliwości.
- Sprawa Barbary Blidy to była domena ministra sprawiedliwości?
- Nie znam wniosku, więc mogę się opierać tylko na intuicji. Kaczyński jako premier był głównym decydentem. Na tych słynnych naradach to pewnie on decydował, jak ma wyglądać aresztowanie Blidy. Ziobro konsultując informacje z Kaczyńskim, dopuścił się jednak nadużycia władzy. Działali tak jak w dyktaturze, jakby Polska była ich państwem. A Polska jest państwem prawa, procedur, przepisów. Zapomnieli o tym i powinni odpowiedzieć przed trybunałem. Jeśli są niewinni, to będą mogli się oczyścić. Choć nie sądzę, żeby byli w stanie.
- Ministrowi Gowinowi wtóruje premier, który nie jest przekonany, by "nastąpiło rażące naruszenie prawa". Cała ta sprawa budzi ich poważne wątpliwości.
- Może budzić. Ale jeśli mamy bronić demokracji, to winnych trzeba ukarać, żeby nie mieli później naśladowców. Nikt nie chce ich wsadzać do więzienia. Niech po prostu znikną z życia politycznego. Raz na zawsze.
Stefan Niesiołowski
Poseł Platformy Obywatelskiej