"Super Express": - Zbliżają się obchody pierwszej rocznicy katastrofy smoleńskiej. Podzielą się one na te oficjalne i te organizowane przez PiS. Czemu nie udało się zorganizować wspólnych uroczystości?
Stefan Niesiołowski: - PiS po prostu nie jest tym zainteresowany. Woli awantury i manifestacje swojej wrogości wobec rządu i prezydenta. Katastrofa smoleńska jest jedynie pretekstem do walki politycznej. Także wspólne obchody byłyby dla Kaczyńskiego uznaniem Bronisława Komorowskiego i rządu premiera Tuska. Przecież dla PiS demokratycznie wybrane władze nie reprezentują Polski. Dla polityków tej partii są jedynie agenturą, zdrajcami i złodziejami.
- PO jest bez winy?
- Wszystkie awantury wokół Smoleńska organizuje PiS. PO nie ma żadnego interesu w tym, żeby wzniecać awantury przeciwko siebie.
- Politycy PiS twierdzą, że nie będzie wspólnych obchodów, dopóki cała prawda o katastrofie nie zostanie ujawniona. Rzeczywiście jesteśmy od tej prawdy daleko?
- Politycy PiS uważają, że hasło "Żądamy prawdy" w gruncie rzeczy oznacza, że mamy uznać, iż Tusk i Komorowski zamordowali przy udziale Putina najlepszego prezydenta w historii Polski. Wszystko, co nie jest tą wersją, jest, zdaniem PiS, kłamstwem. Może ktoś uzna, że warto tę "prawdę" lansować, ale ja go do tego namawiać nie będę.
- Zdaniem PiS katastrofa smoleńska odkłamała obraz prezydenta Lecha Kaczyńskiego. To prawda?
- Oczywiście katastrofa wytłumiła trochę krytykę jego kadencji i uczyniła ją bardzo niezręczną. Jeżeli ktoś zginął w takich okolicznościach, to w naszej kulturze nie wypada o nim mówić źle. PiS z całą premedytacją to wykorzystał. Słyszeliśmy głosy, że kto Lecha Kaczyńskiego krytykuje, ten się cieszy, że zginął. To czysty nonsens. Tak jak to, że próbowano wmówić, że kto krytykował prezydenta, ten przyczynił się do katastrofy.
- Środowiska związane z PiS domagają się symbolicznego uczczenia ofiar katastrofy w Warszawie w większym wymiarze niż pomnik na Powązkach czy tablica na Pałacu Prezydenckim. Może warto przychylić się do tych postulatów, aby ułagodzić rozczarowanie tych środowisk?
- Lech Kaczyński został pochowany na Wawelu i jest to najwyższy dowód uznania, jaki można uzyskać w Polsce. Nie ma godniejszego miejsca. I koniec. Kardynał Dziwisz popełnił błąd, bo naiwnie sądził, że tym samym uspokoi nastroje wśród zwolenników PiS. To ich tylko rozzuchwaliło. Nie widzę powodów, żeby mnożyć monumenty. Ustępstwa wobec szantażu w sprawie pomników uważam za błąd.
- Mówiło się, że katastrofa smoleńska może połączyć Polaków. To się udało?
- Od początku mówiłem, że życie po Smoleńsku ulegnie zmianie i to na gorsze. Nie doszło do żadnej unifikacji. Katastrofa wręcz pogłębiła i umocniła podziały.
- Jakich jeszcze zmian dokonała w życiu publicznym?
- Myślę, że w gruncie rzeczy zmieniła tylko jedno - niezmiernie zaostrzyła walkę polityczną w Polsce. Poza tym żadnej rewolucyjnej zmiany nie zobaczyłem. Natomiast zmieniło się nastawienie Rosjan do Katynia.
Stefan Niesiołowski
Wicemarszałek Sejmu, Platforma Obywatelska