Stefan Bratkowski: Nawet na Urbana nikt nie polował

Dlaczego dochodzi dziś do aktów agresji, takich jak wobec Kuby Wojewódzkiego?

"Super Express": - W poniedziałek ktoś zaatakował Kubę Wojewódzkiego, wcześniej Grzegorza Miecugowa. Żyjemy w czasach, w których dziennikarstwo stało się niebezpiecznym zawodem?

Stefan Bratkowski: - To kwestia sposobu zachowań i reagowania na świat określonego typu ludzi. Takie zachowania są, niestety, motywowane ideologicznie, a te ideologie mogą być różnego rodzaju, np. niechęć do tych, którzy zarabiają więcej, czy do ludzi inteligentniejszych. To mogą być też motywacje spod znaku przedwojennego ONR-u. Obawiam się, że to może spotykać nie tylko dziennikarzy. Trzeba się zająć ideologiami, które tymi ludźmi kierują. Trzeba ich ukarać za takie występki, ale to nie wszystko. Jeśli oni są tolerowani albo wręcz podobają się jakiejś partii politycznej, to problem nie zniknie.

Patrz: On oblał kwasem Wojewódzkiego! Zobacz zdjęcia z monitoringu

- Niektórzy potępiając przemoc, dodają, że Wojewódzki tyle czasu prowokował, że w końcu ktoś nie wytrzymał. Takich ataków dopuszczają się normalne osoby, które nie poradziły sobie z jakąś frustracją, a nie zwyczajni wariaci?

- Pewien typ ideologii często charakteryzuje ludzi nie do końca zrównoważonych. Bardzo prawdopodobne, że już samo głębokie przegięcie ideologiczne to właśnie odchylenie od normy. Dziennikarze są na pierwszej linii frontu dla ludzi, którzy nie potrafią sobie sami ze sobą dać rady.

- Co się stało, że takie sytuacje się zdarzają teraz?

- Przed wojną często się zdarzały, łącznie z aktami agresji posuniętymi do zabójstw. Potem, w czasach, kiedy większa część społeczeństwa była skupiona na walce z uciskiem państwowym, ten ucisk jednoczył wszystkie siły i tego nie było. Teraz, gdy przyszła wolność i równość, każdemu wszystko wolno. Nawet idiota może wygadywać, co chce, i jeszcze uważać, że ma pełne prawo do ordynarnych zachowań.

- Ale długo po 1989 roku, przez całe lata 90. nikt nie atakował dziennikarzy, mimo że wtedy wydarzenia były jeszcze bardziej gorące.

- Urban zachowywał się agresywnie i brutalnie, ale nikt nie polował na niego. Nie starał się zrobić mu krzywdy. Ludzie z nim polemizowali lub go ignorowali. To agresja związana z wytwarzaniem się tej kategorii dwóch narodów. Jeśli ktoś buduje drugi naród na frustracji i niechęci, na podziale między swoimi a innymi, to konsekwencje mogą być właśnie takie.

- Te ataki to wyraz pogłębienia podziału w społeczeństwie?

- Zdecydowanie tak i nie będę się tu ograniczał w słowach. Uważam, że cała działalność Jarosława Kaczyńskiego, to zarządzanie nienawiścią niesie ze sobą tego rodzaju tendencję. I wcale nie chodzi o sens polityczny, ale o konsekwencje społeczne. On nie próbuje innych przekonać do siebie, tylko umacnia wiarę swoich.

- Przypomnę, że w biurze poselskim PiS doszło do zabójstwa pracownika tego biura. Przez byłego działacza PO.

- Tak, bo ludzie niezrównoważeni znajdują się po każdej stronie. Ale za nim nie stała żadna ideologia.

- Był przeciwko PiS-owi.

- Ale to nie wynikało z ideologii Unii Wolności, Platformy czy PSL-u.

Stefan Bratkowski

Honorowy prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich