Stanisław Mikołajczak: Homoseksualizm to anomalia

2013-02-04 3:00

Walkę naukowców na listy komentuje prof. Stanisław Mikołajczak.

"Super Express": - Ponad 250 naukowców, w większości z Poznania, wystosowało list otwarty w obronie prof. Krystyny Pawłowicz przed "nagonką" za jej wypowiedzi na temat homoseksualizmu i transseksualizmu.

Prof. Stanisław Mikołajczak: - Nie mogliśmy jako ludzie nauki stać z boku i nie zareagować na kilka karygodnych zarzutów, które pojawiły się w liście podpisanym przez m.in. prof. Magdalenę Środę czy prof. Marcina Króla.

- Zarzucili prof. Pawłowicz, że "sprzeniewierzyła się naukowemu etosowi" przez mówienie nieprawdy na temat homoseksualistów...

- Otóż nie sprzeniewierzyła się. To oni sprzeniewierzyli się, odmawiając racji bytu jej punktu widzenia na temat homoseksualizmu bądź zmiany płci. Aktualny stan wiedzy naukowej jest zaś taki, że transseksualizm nie oznacza dogłębnej zmiany płci, zwłaszcza na poziomie genetycznym. Operacja i hormony nie zmieniają zatem płci danej osoby. Syntetyczna teoria ewolucji podkreśla też, że najważniejszym zadaniem każdego gatunku jest przekazanie genów następnemu pokoleniu. Gdyby wszystkie osobniki danego gatunku zamieniły się w osobniki homoseksualne - gatunek ten przestałby istnieć. Z puntu widzenia teorii ewolucji homoseksualizm jest więc anomalią.

- Krytycy waszego listu twierdzą, że to archaiczne podejście do nauki. Kiedyś nauka uważała za podludzi Żydów, Murzynów, a kobiety od studiowania miały stawać się bezpłodne.

- Ależ my nie mówimy o jakichś dawnych teoriach, ale obecnym stanie wiedzy naukowej. Kwestie, które poruszała prof. Pawłowicz, są pewnym obiektywnie istniejącym punktem widzenia i to wykluczanie go z debaty jest mijaniem się z etosem nauki. To nie są sprawy ewidentnie jednoznaczne, jak chcieliby tego ci, którzy ją krytykują. To nie jest 2 plus 2 równa się cztery. Pomijam tu nawet to, że sprawy transseksualistów i homoseksualistów podlegają też ocenom moralnym, z punktu widzenia wartości i prawa naturalnego. Homoseksualizm uznano za normę na podstawie tzw. raportu Kinseya, który był ewidentnym oszustwem w badaniach naukowych. Ocenianie go jako normy nie jest oparte na dowodach naukowych. Homoseksualizm skreślono z listy chorób światowej organizacji zdrowia nie na podstawie badań naukowych, ale głosowania psychiatrów i psychologów. Nie ten fałsz jest jednak najgorszy.

- Co w takim razie?

- Naciski, jak najbardziej polityczne, na władze uczelni. Nie tylko by wyrzucały bądź karały naukowców, co w prymitywny sposób narusza autonomię i etos nauki. Widziałem wypowiedź profesora Niesiołowskiego... Aż z trudem przychodzi mi wypowiadanie się o nim jako profesorze. Sam jestem profesorem, ale on wezwał do wyrzucenia z pracy rektora zatrudniającego panią Pawłowicz i zamknięcia przez władze tej uczelni! Za to, że nie chciała jej zwolnić! Przecież do tego nie posuwali się nawet komuniści w PRL! Musieliśmy przeciwko takiemu czemuś zaprotestować.

- Oni uważają, że przytaczane przez was argumenty wspierają dyskryminację grupy ludzi...

- Ależ my nikogo nie dyskryminujemy! Wręcz przeciwnie, walczymy z dyskryminowaniem prof. Pawłowicz za jej poglądy. To oni próbują zamykać usta, wyrzucać z uczelni. To ma być tolerancja? Karanie za jeden z punktów widzenia istniejących w nauce? W dodatku popierany przez większość?

- Prof. Magdalena Środa uważa, że sprzeczne jest też przytaczanie argumentu produktywności i przekazywania genów. Jej zdaniem przeszkadza wam to u homoseksualistów, ale nie przeszkadza u księży...

- Wstyd, że naukowiec z tytułem profesora nie potrafi rozróżnić ról społecznych od kwestii przetrwania całej społeczności. Aż trudno prowadzić z nią dyskusję na takim poziomie.

Prof. Stanisław Mikołajczak

Lingwista, UAM w Poznaniu

Nasi Partnerzy polecają