"Super Express": - Rząd PiS, w którym był pan ministrem finansów, wprowadził ulgi prorodzinne - dla dzieci oraz becikowe. Jakie intencje wami kierowały?
Stanisław Kluza: - Przyznam, że od początku budziło moje wątpliwości, czy tzw. becikowe to skuteczny instrument prowadzenia polityki rodzinnej. Nie należałem do entuzjastów tego rozwiązania. Natomiast jeśli chodzi o kwestię obniżenia kwoty podatku na wychowanie dzieci, naszą intencją było rozpoczęcie działań wprowadzających sprawiedliwość podatkową. Chodziło o to, by zapobiec fiskalnej dyskryminacji osób decydujących się na wychowanie dzieci w stosunku do tych, którzy dzieci mieć nie chcą. Dzieci sprawiają rodzinie satysfakcję, jednak w dłuższym okresie beneficjentem tego rozwiązania jest państwo.
- Podobno za kilka dni w swym expose premier Tusk ma zapowiedzieć ograniczenie obu tych ulg, aby budżet zyskał miliardy złotych oszczędności.
- Nic o tym nie wiem. Mówienie jednak o kosztach tych ulg to tylko jedna strona medalu. A korzyści, jakie płyną z nich dla państwa? Jeżeli przyjmiemy, że gospodarka opiera się na aktywności ludzi i dzięki niej rośnie, to państwo powinno inwestować w kapitał ludzki. Odliczenie podatkowe od dziecka jest dobrym i potrzebnym narzędziem. Uważam też, że wraz z wielodzietnością odliczenie powinno być progresywne, tzn. wyższe na każde kolejne dziecko.
- Według prof. Filara na ulgach korzystają głównie najbogatsze rodziny. Te biedniejsze odliczają kwotę proporcjonalną do niskich przychodów.
- To nieprawda. Te ulgi są powszechne. W najwyższy próg podatkowy wpada wszak około 2 proc. podatników, a wykorzystanie tych ulg zbliżone jest do 90 proc. Zresztą obniżenie podatku nie ma charakteru pomocy socjalnej, zapomogi państwa dla biednych. Ma ono na celu w sposób lepszy, bardziej sprawiedliwy wychwytywać nierówne obciążenia podatnika w stosunku do państwa.
- W trakcie kampanii wyborczej jakoś nie słyszeliśmy o planach ograniczenia ulg prorodzinnych. Premier mówił za to, że będzie przekonywać Polaków do tego, by nie bali się mieć dzieci.
- Jeżeli jakieś rozwiązania są proponowane w miesiąc po wyborach, to powinny być to raczej kwestie poruszane w trakcie kampanii - podjęte teraz na nowo i rozwinięte. Jeśli proponuje się jakieś nowe, a tamte omija, jest to wycofywanie się z obietnic i pewna nieuczciwość w stosunku do wyborców.
Stanisław Kluza
Były minister finansów i były szef Komisji Nadzoru Finansowego