"Super Express": - Exposé premiera było tym, czego pan oczekiwał?
Prof. Stanisław Gomułka: - Kilka rzeczy pozytywnie zaskoczyło, ale też bez przesady. Skutki finansowe zapowiedzi premiera będą niewielkie, rozłożone na lata. Zdecydował się na niezbędne już dziś działania w sprawie emerytur, i dobrze. Tyle że tempo proponowanych zmian jest jednak wolne.
- Rozłożone na lata jest podwyższenie wieku emerytalnego. Jednocześnie zapowiedziano jednak waloryzację kwotową.
- To jest niejasne. Gdyby ta kwota była zbyt mała, to ludzie z najwyższą emeryturą mogliby zaskarżyć przed Trybunałem rząd o niewywiązanie się z zobowiązań dotyczących inflacji.
- Inne zaskoczenia?
- Największym jest mimo wszystko zapowiedź zajęcia się KRUS. W koalicji z PSL to temat drażliwy. Choć oczywiście nie wiemy, co z tych zapowiedzi wyjdzie. Podejrzewam, że skończy się na jakiejś niewielkiej zmianie tylko w przypadku dużych gospodarstw, a więc poza elektoratem PSL. Chyba że PO przeforsuje to z lewicą i Palikotem.
- Po to były sugestie premiera Tuska o ruszeniu konkordatu i podatkach księży?
- Dla PSL byłby to problem. Kto wie, czy niekończący koalicję. Nie wykluczam więc, że Tusk w ogóle się z tego wycofa. Zresztą jego słowa o KRUS to nie jest jakaś wielka reforma, mająca wpływ na budżet. Tym łatwiej będzie się wycofać.
- Właśnie - które z zapowiedzi premiera są kosmetyką, a które naprawdę istotne dla budżetu?
- Kosmetyka to becikowe, podobnie jak ulgi podatkowe na dzieci. Albo 50-proc. koszty przychodu u ludzi powyżej 85 tys. zł rocznie. Jedyną istotną zmianą jest wzrost o 2 punkty procentowe składki rentowej. Ale tu nie zgadzają się rachunki premiera.
- Dlaczego?
- Donald Tusk mówił o kwocie 13 mld zł do budżetu. Tyle że dwa punkty procentowe to maksymalnie 8 mld zł. Pytanie, czy premier się pomylił? Czy też myśli o większym obciążeniu składki niż 2 proc.? I to miałoby wejść w życie dopiero za rok. Drugie poważne zobowiązanie, już na 2012, to ograniczenie deficytu budżetowego z 6 proc. do 3 proc. PKB. Ale w świetle tego, co usłyszeliśmy od premiera, jest to mało prawdopodobne. Głównym źródłem ograniczania deficytu będzie jednak ograniczenie wydatków.
- Które z wydatków rząd może jeszcze ograniczyć?
- Zmniejszą się inwestycje publiczne z poziomu 6 proc. do 4 proc. PKB. To da jakieś 20 mld zł, ale oznaczać będzie zmniejszenie tempa poprawy infrastruktury w Polsce. Potwierdzają to jednak zapowiedzi Ministerstwa Finansów.
Prof. Stanisław Gomułka
Były wiceminister finansów w rządzie Tuska