Stanisław Drozdowski: Kompleks Boniego (nie szewca)
Mój ty dobry Boni! Nie można dla marnego zysku pozbawiać dzieci kontaktu z książką (str. 3). Nawet w dobie Internetu, bo ten książki nie zastąpi. Nie można dla poklasku premiera Donalda Tuska i ministra finansów Jacka Rostowskiego likwidować bibliotek szkolnych, czasem jedynego miejsca, gdzie młodziutki człowiek ma szansę spotkać się z najbardziej rozwijającą formą edukacji - czytaniem. Ja rozumiem, że Minister Administracji i Cyfryzacji chciałby się zapisać w historii. Jednak z trudem pojmuję, że podejmuje pracę nad projektem, który tylko niszczy. Ale skoro nic sensownego nie potrafi pan Boni zbudować, to tylko w ten sposób zapisze się w pamięci potomnych. Widać ma kompleks Herostratesa. Tego szewca z Efezu, który tak bardzo chciał się zapisać w historii świata, że zdecydował się na spalenie świątyni Artemidy, jednego z siedmiu cudów świata. I przeszedł, choć jego współcześni robili wszystko by wykreślić jego imię z ludzkiej pamięci. Ale na Boga, nasz dobry Michał Boni jest kulturoznawcą, a nie szewcem. I powinien się od tego szewca trochę różnić.
Kulturoznawca Boni podobno kocha książki, ale nasze dzieci chce tego uczucia pozbawić. Bo biblioteki kosztują. Dlatego najlepiej się pozbyć tego kosztu i nieważny jest fakt, że czytelnictwo w Polsce już należy do najniższych w Europie.
Nie wiem, czy kulturalny pan Boni zdołał niegdyś poznać zdanie hetmana Jana Zamojskiego, który w 1600 r., fundując swoją Akademię, powiedział: "Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie". To zdanie w dobie oświecenia przypominał Polakom zabiegający o ich należną edukację ksiądz Stanisław Staszic. Likwidując biblioteki szkolne, Boni wykreśli i Zamojskiego, i Staszica z pamięci Polaków. Zapisze się w niej Boni, dobry pan, który nie kazał czytać.