Pytał pięknie, dowodząc, że patriotyzm to również codzienny, pozytywistyczny trud. A rzecz o budowaniu szacunku dla państwa brzmi wręcz fundamentalnie. Powiecie: świąteczne truizmy władzy. Nie zgadzam się. Gdybyście jednak stwierdzili, że to hasła dla mas, a dla władzy puste gadanie... Tak, z tym się zgodzę.
Bo co myśleć o władzy, jeżeli własny nasz premier Donald Tusk nie rozumie słów prezydenta? Mało tego, brzydkim nieuzasadnionym posądzeniem szacunek dla Państwa niszczy.
Otóż właśnie przed fetą trzeciomajową obiegła Polskę wiadomość, że Komisja Europejska odbierze nam 80 milionów euro za brak nadzoru przy rozdzielaniu środków unijnych drobnym rolnikom (czytaj: nieuzasadnione przyznawanie tychże środków). A poirytowany tym komunikatem Donald Tusk, który ostatnio tak wiele zrobił dla podreperowania wizerunku własnego, od razu za katastrofalną wpadkę obarczył rząd PiS. I na Twitterze wyjaśnił, że katastrofa dotyczyła lat 2004-2006. A więc winny Kaczyński! Jakże musiał być rozczarowany, gdy Komisja ustami rzecznika wyjaśniła, że chodzi o lata 2007-2010, w których zarządzał Polską... no kto? Donald Tusk.
Kłamstwo? Głupota? Brak wiedzy? Zakładam, że to ostatnie, bo o dwa pierwsze nie chcę wręcz premiera posądzać. Ale jeśli tak, to bardzo proszę (Kogo? W tym kłopot!): odbierzcie premierowi Twittera. Bo posługując się tym zwodniczym instrumentem internetowym pokazuje rodakom, że szybciej pisze, niż myśli. A tak szacunku dla państwa, o który apeluje prezydent Komorowski, się nie buduje.
Wynikające też zapewne z braku wiedzy kwestie nawoływania przez Tuska do niepłacenia abonamentu czy obietnice powrotu do wcześniejszych stawek VAT już komentowaliśmy. Z szacunku dla Państwa.