Stanisław Drozdowski: Tusku! Zostaw nam Boniego!

2013-04-14 11:00

Kolega poszedł z dzieckiem do lekarza. Na pytanie o prawo do ubezpieczenia odpowiada: wszystko jest w systemie "eWUŚ". Jaki "eWUŚ" wkurza się lekarz. Przecież ja w przychodni nie mam porządnego komputera z dostępem do Internetu...

Tak nie działa jeszcze w wielu miejscach najnowsze osiągnięcie Michała Boniego. Jest system, a nie ma narzędzi. Jednym słowem, minister siedzi na minie. Oczekiwana poprawa jakości obsługi pacjenta rozmija się z rzeczywistością.

Dostęp do szerokopasmowego Internetu dla każdego, internetowa Polska 50+, a także sensownie zsieciowane biblioteki szkolne i publiczne - to kolejne cele naszego ministra cyfryzacji. Program na lata. I tego (choć nie tylko) podjął się Michał Boni. I mam nadzieję, że cele zrealizuje... że z nich nie zrezygnuje, wybierając inną drogę osobistą i polityczną.

Wczoraj jednak "Polska The Times" zasugerowała, że pan minister chciałby niestety porzucić ledwie rozpoczęte dzieło i w 2014 roku przenieść się do Brukseli, sięgając po mandat europosła. Oczywiście z powodów rodzinnych (żona pracuje w gabinecie unijnego komisarza ds. polityki regionalnej) i oczywiście przy aprobacie takiej decyzji przez premiera Donalda Tuska i środowisko Platformy.

Śmiałem krytykować ministra

Boniego niejednokrotnie i z różnych powodów - historycznych, politycznych, jak i merytorycznych. Ale

dziś to nie ma znaczenia. Dziś

a priori chciałbym skrytykować decyzję premiera Tuska, który zapewne jako pan dobry i szlachetny, może nie chętnym, ale przyjaznym okiem spojrzy na zamiary Boniego. I wyrazi zgodę na plany swojego wieloletniego doradcy.

Tusku drogi! Nie zgadzaj się na to. Ktokolwiek przyjdzie na miejsce obecnego ministra, straci grube miesiące, zanim wgryzie się w materię już przerobioną, dzięki Bogu, przez Boniego. Nie gódź się więc dla szybszego rozwoju kraju. Bo Polska jest najważniejsza!