Tak nie działa jeszcze w wielu miejscach najnowsze osiągnięcie Michała Boniego. Jest system, a nie ma narzędzi. Jednym słowem, minister siedzi na minie. Oczekiwana poprawa jakości obsługi pacjenta rozmija się z rzeczywistością.
Dostęp do szerokopasmowego Internetu dla każdego, internetowa Polska 50+, a także sensownie zsieciowane biblioteki szkolne i publiczne - to kolejne cele naszego ministra cyfryzacji. Program na lata. I tego (choć nie tylko) podjął się Michał Boni. I mam nadzieję, że cele zrealizuje... że z nich nie zrezygnuje, wybierając inną drogę osobistą i polityczną.
Wczoraj jednak "Polska The Times" zasugerowała, że pan minister chciałby niestety porzucić ledwie rozpoczęte dzieło i w 2014 roku przenieść się do Brukseli, sięgając po mandat europosła. Oczywiście z powodów rodzinnych (żona pracuje w gabinecie unijnego komisarza ds. polityki regionalnej) i oczywiście przy aprobacie takiej decyzji przez premiera Donalda Tuska i środowisko Platformy.
Śmiałem krytykować ministra
Boniego niejednokrotnie i z różnych powodów - historycznych, politycznych, jak i merytorycznych. Ale
dziś to nie ma znaczenia. Dziś
a priori chciałbym skrytykować decyzję premiera Tuska, który zapewne jako pan dobry i szlachetny, może nie chętnym, ale przyjaznym okiem spojrzy na zamiary Boniego. I wyrazi zgodę na plany swojego wieloletniego doradcy.
Tusku drogi! Nie zgadzaj się na to. Ktokolwiek przyjdzie na miejsce obecnego ministra, straci grube miesiące, zanim wgryzie się w materię już przerobioną, dzięki Bogu, przez Boniego. Nie gódź się więc dla szybszego rozwoju kraju. Bo Polska jest najważniejsza!