Stanisław Drozdowski: Syryjskie i polskie wybory

2013-08-24 4:00

Wybory. Tusk pokonał Gowina w walce o fotel szefa PO. Nieważne. Inne wybory. Polacy nadal spędzają urlopy w zagrożonym wojną domową Egipcie. Ważne, ale to wybór każdego z nich. Świat milczy w sprawie zagazowanych dzieci w Syrii. One nie miały żadnego wyboru.

Jak najdalej od tragedii - to wstydliwa dewiza mieszkańców tłustych, stabilnych krajów. Tłustej Europy, pewnej siebie Ameryki, geszefciarskich Rosji i Chin walczących o strefy wpływu na świecie. Syria jest przegrana właśnie z tego powodu, że jest fragmentem walki o wpływy między Zachodem i Wschodem. Zachodni świat, zmęczony robieniem porządków w Iraku i Afganistanie, jak ognia wystrzegał się zdecydowanej akcji w Syrii. Więc trudno mieć pretensję do polskich polityków, którzy nie reagują na bestialstwa dyktatorów. Dawniej bywało, gdy świat marnie, bo marnie, potrafił sobie radzić z konfliktami wewnętrznymi w innych krajach, nasi politycy coś znaczyli - Tadeusz Mazowiecki odegrał niepoślednią rolę w procesie porozumienia po morderczej wojnie w byłej Jugosławii. Bohater nie z mojej bajki, ale pamiętam o tym. Dziś wszystko spsiało. Nasi politycy grają na świecie taką sama rolę, jak wójt w stosunku do Donalda Tuska... I to boleśnie widać.

Kiedyś Saddam Husajn zagazował Kurdów... Potem rzekomo próbował budować bombę atomową... Wtedy jednak byli Bush i Blair - i tyle dali światu, że usunęli tyrana na zawsze. Dziś w Syrii pod światłym dowództwem Asada zagazowano 1300 osób. Milion dzieci uciekło z tego kraju, 7000 zginęło w domowej wojnie. I nic. Świat milczy ONZ sobie nie radzi. Wstrząsające zdjęcia publikują wszystkie światowe media i to całe zainteresowanie Syrią...

>>> USA. Nie będzie śledztwa w sprawie masakry w Syrii

Po co o tym piszę? Bo uświadomiłem sobie, że żyję szczęśliwie w kraju, któremu nie grozi los Syrii. Moje dzieci są na tyle bezpieczne, na ile mogą być, a ja mogę zajmować się czymś tak nieważnym, jak walka Tuska z Gowinem. Tylko te zdjęcia z Syrii bolą. A Państwa?