Stanisław Drozdowski: Premier o inteligencji

2011-12-07 8:31

Premier powiedział wczoraj, że starał się, by budżet na przyszły rok był inteligentny i elastyczny. Jak ma to rozumieć polska rodzina, której budżet rodzinny składa się z dwóch podstawowych pozycji - winien i ma.

Po stronie winien nie czeka nas nic dobrego. Kryzys finansowy w Europie każe raczej wróżyć pełzające w górę raty kredytów zarówno tych konsumpcyjnych, jak i hipotecznych (choć jest nikła nadzieja na osłabienie franka). A ta sytuacja zmusi Polaka do ograniczenia się w dalszym kredytowaniu... Choć może go zmusić do dalszego zadłużania sytuacja na rynku zamykająca się w jednym groźnym słowie "drożyzna". Przedstawiając wczoraj projekt budżetu, premier potwierdził hiobową wieść dla pracodawców o podniesieniu od 1 lutego składki rentowej. Nie musiał potwierdzać natomiast tego, czego Polacy dowiedzieli się już wcześniej, a co nie pozostaje bez wpływu na budżet państwa... Przypomnijmy więc, co pójdzie w górę: akcyza na paliwa i papierosy, cena prądu (być może już od 1 stycznia) i gazu, ceny ubranek dla dzieci, a także w związku z nową ustawą refundacyjną ceny lekarstw i to, jak oceniają fachowcy, nawet o 15 procent.

I to właśnie z tych - między innymi - powodów premier może mówić o budżecie elastycznym. Dla państwa. Inteligentnym dla rządu. Niestety, dramatycznym dla rodzin, bo kastrującym wydatki - poza niezbędnymi. Czyli te nie tylko na kulturę i naukę, ogólnie mówiąc, na rozwój osobowości. Ale również te na polepszenie stylu życia - jednym słowem na konsumpcję, co odbije się na producentach. Pan premier podkreśla jednak, że stworzył odpowiedzialny budżet. A ja tylko przypominam, że rzeczywistą odpowiedzialność i koszty spóźnionych o co najmniej pół kadencji działań premiera poniesiecie Państwo solidarnie. Niezależnie od tego, czy głosowaliście na Tuska i jego... inteligentny budżet.