Stanisław Drozdowski: Niewinni są wśród nas

2013-04-29 4:00

Kociołek, Jaruzelski, Kiszczak, Sawicka - co ich łączy? Ano to, że są ludźmi niewinnymi lub takimi pozostaną, bo sąd nie zdąży lub nie chce ich skazać. Bo o tym, czy ktoś jest niewinny, decyduje sąd. Nie ma skazania, nie ma winy. I choćby Państwo byli przekonani, że jest inaczej, gorzej - choćby fakty wskazywały, że jest inaczej - to sąd decyduje: winny czy niewinny. Takie jest prawo. I taka demokracja.

I tylko ogłupiały szary obywatel zadaje sobie pytanie, czy wzięcie łapówki nie jest przestępstwem. Widać nie jest. A czy tzw. sprawstwo kierownicze skutkujące mordowaniem robotników też nie jest? Nie jest, choć mogłoby się tak Państwu wydawać. Powiecie, że to chwyt poniżej pasa - porównywanie tych dwóch niewspółmiernych przewin. Nie zgadzam się. W obu przypadkach chodzi o to samo. O prawo i sprawiedliwość.

Jednak nie wszystkim. Według pewnej wielkiej gazety generał Czesław Kiszczak jest człowiekiem honoru. Taką opinię swojego szefa lansowała ta gazeta. Że kontekst dotyczył Okrągłego Stołu, to mniej ważne. W świat poszedł komunikat: człowiek honoru. Więc jak takiego skazać za cokolwiek. Sądy niezależne są. Ale czy aż tak bardzo oderwane od bieżącego kontekstu politycznego? Wątpię.

"Kat Trójmiasta" z ballady o Janku Wiśniewskim - Stanisław Kociołek został uniewinniony przez sąd od odpowiedzialności za śmierć robotników w 1970 r. w Gdyni. Cały wyrok sądu sprowadza się do tego, że właściwie winnych nie ma. Dwaj skazani wojskowi dostali wyroki za pobicie.

Beata Sawicka wzięła łapówkę, co widziała cała Polska. Przynajmniej ta, która chciała widzieć. Jednak sąd sugeruje, że dowody uzyskano niezgodnie z prawem. Choć inny sąd prawomocnie orzekł, że prawa w tym względzie nie złamano.

Prawnicy i politycy kłócą się, kto ma rację, wyciągając w większości argumenty natury politycznej.

A niewinni chodzą wśród nas. I jak rozumiem, to my, nieznający się na prawie i sprawiedliwości, powinniśmy czuć się winni, że nazywaliśmy ich przestępcami...