- Podejrzanemu pobrano krew na obecność substancji psychoaktywnych – mówi Witold Błaszczyk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim. - Wyników z laboratorium spodziewamy się w ciągu kilkunastu dni. Myślę, że realny termin to okres między 10 a 20 sierpnia.
Pojawiają się informacje, że razem z Durczokiem i jego psem samochodem jechała młoda, ok. 20-letnia kobieta, która po zdarzeniu szybko się oddaliła. - Prokuratura ma to weryfikować – mówi rzecznik i dodaje, że w materiałach dowodowych nie ma informacji, jakoby w aucie Durczoka znajdowała się broń palna. A takie informacje także się pojawiają.
Przypomnijmy, że dziennikarz, który jechał znad morza do Katowic, miał w wydychanym powietrzu aż 2,6 promila alkoholu. W okolicach Piotrkowa Trybunalskiego, na remontowanym odcinku autostrady A1 jego luksusowe BMW najechało na słupek rozdzielający jezdnie. Pachołek uderzył jeszcze w inne auto.
Durczok został zatrzymany i usłyszał dwa zarzuty: spowodowania kolizji pod wpływem alkoholu i znacznie poważniejszy – spowodowania bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Piotrkowski sąd nie uwzględnił jednak wniosku prokuratury o tymczasowy areszt i Durczok, po wpłaceniu 15 tys. zł poręczenia majątkowego, wyszedł na wolność.
Michał Zacharski, jeden z adwokatów Durczoka, w rozmowie z „Super Expressem” nie chciał opowiadać o szczegółach całej sprawy. - Proszę wybaczyć, ale obejmuje mnie tajemnica śledztwa – powiedział. - Poza tym nie mogę za dużo mówić nas tym etapie postępowania, przed rozpoczęciem procesu sądowego. Nie chcę zdradzać naszej taktyki procesowej.
Durczokowi za zarzucane czyny grozi do 12 lat więzienia.
i