Popełnił coś w rodzaju tekstu pt. "Rzygam Smoleńskiem", który dla podobnych mu umysłów stał się objawieniem. Typek był na piedestale. Dobrze mu się żyło, był prezesem fundacji, która dostawała pieniądze od państwa i prywatnych darczyńców przejętych losem ofiar pedofilów. Spokój typka zburzył dziennikarz "Wprost". Sprawdził jawne finanse fundacji, w szczególności na co typek wydawał pieniądze ze służbowej karty kredytowej. I to się rypło. Wydawał je na... ekskluzywne ubrania dla siebie, na ekskluzywne oprawki do okularów dla siebie, na perfumy, na urlop za granicą dla siebie i narzeczonej, na taksówki... Na same ubrania wydał w ciągu roku 30 tys. zł! Kiedy typek dowiedział się, że dziennikarz szykuje publikację, napisał w Internecie tekst, że niby przeprasza i że to była z jego strony "niefrasobliwość". Śmiałe! Otóż z niefrasobliwością mielibyśmy do czynienia, gdyby pomylił majtki cioci z chusteczką. W tym jednak przypadku mamy do czynienia z okradaniem fundacji. A - przypomnę - kradną złodzieje. Mamy więc do czynienia ze złodziejem. Wiele osób po tym jak typek w Internecie przyznał się do "niefrasobliwości" współczuło mu i dodawało otuchy. Trudno powiedzieć, ilu było dokładnie owych współczujących. O ile mi wiadomo, pogłowie baranów w naszym kraju nie zostało dokładnie przeliczone. Śpiewakiem zajmie się prokuratura, ponieważ okradanie fundacji jest w Polsce karalne. W Internecie w związku ze sprawą pojawiły się mało delikatne komentarze dotyczące złodzieja z fundacji, która miała pomagać dzieciom. Moim zdaniem mimo wszystko zaczynają się zbyt dosadnie: "Rzygam Śpiewakiem". Najpierw trzeba jednak zmusić złodzieja, żeby oddał pieniądze ukradzione dzieciom, ofiarom pedofilów.
Sławomir Jastrzębowski: Śpiewak, złodzieju. Oddaj pieniądze!
2013-02-18
8:26
Jest sobie typek. Typek ma lat 40, nazywa się Jakub Śpiewak i ponad 10 lat temu wpadł na genialny pomysł. Założył fundację Kidprotect.pl, która miała pomagać dzieciom, ofiarom pedofilów. Wydawało się, że typek jest szlachetny, bo szlachetnie bywał w mediach i szlachetne wypowiadał w nich słowa. Sława typka rosła, lecz było mu mało. Bardzo chciał też być ulubieńcem salonowych pokrak, więc wziął się za komentowanie polityki z jedynie słusznego punktu widzenia.