Alfred Bajura NSZZ Solidarność

i

Autor: NSZZ Solidarność

Handel i prawo

Solidarność: Międzynarodowe sieci handlowe starają się pokazać, że to one w Polsce rządzą

2022-08-08 18:14

Większość klientów odwiedzających hipermarkety w handlowe niedziele, to tzw. apacze. Idą sobie popatrzeć i spędzić wolny czas. Ludzie zasadniczo robią zakupy przed niedzielą. W tych zmaganiach z łamiącymi prawo o ograniczeniu handlu w niedziele, okaże się, czy żyjemy w państwie z dykty czy w państwie prawa... Ustawa określa, gdzie może znajdować się placówka handlowa. W muzeum tak, ale w sklepie nie może działać muzeum. Kawa jest w szklance, a nie szklanka jest w kawie – podkreśla w rozmowie z „SE” ALFRED BUJARA, przewodniczący Krajowego Sekretariatu Banków, Handlu i Ubezpieczeń NSZZ „Solidarność”.

„Super Express”: – Nie udało się utworzyć w dyskontach „Biedronki' niedzielnych „wypożyczalni książek”, to kolejna próba ominięcia zakazu handlu w niedzielę...

Alfred Bujara: – Liczyliśmy na to, że sieć wycofa się z tej „inicjatywy”, bo stanowisko na „nie” rządu było bardzo stanowcze. Takie samo prezentowali parlamentarzyści i Państwa Inspekcja Pracy... To po pierwsze. Po drugie: czy dyskont nie powróci w przyszłości do tego „pomysłu”? Mam nadzieję, że już do niego nie powrócą i nie będą przekształcać sklepów w czytelnie albo inne biblioteki czynne w również w niedziele i święta, czyli w dni, w których obowiązuje ustawowy zakaz handlu.

– Ma pan świadomość, że będą kolejne próby ominięcia tego zakazu?

– Uważam, że ustawa o ograniczeniu handlu jest szczelna, a wszelkie próby jej obchodzenia uznaję za próby wymuszania czegoś na siłę.

– Jasne, że jej łamanie grożą, przynajmniej tak z ustawy wynika, surowe kary. A jednak wciąż handlowcy, nie tylko z dużych sieci, kombinują, jakby znaleźć lukę w prawie i handlować w niedzielę. Z tego co słyszałem jednak bywa, że sądy są pobłażliwe dla takich handlowców...

– Tak. W kwietniu sąd w Tarnowie wydał wyrok przeciwko właścicielowi pięciu sklepów, który w niedziele prowadził w nich „wypożyczalnie i dzierżawę sprzętu rekreacyjnego i sportowego”. Oskarżony nie przyznał się do winy, sąd mu ją udowodnił i wydał wyrok. Zasądził grzywnę w wysokości wniesionej przez oskarżyciela i nakazał zapłacić mu 100 zł kosztów sądowych.

Szturm na Biedronkę w Ursusie. Tak ominęli zakaz handlu w niedzielę

– To nie była chyba milionowa grzywna?

– Ze względu na to, że nie był karany, dostał do zapłacenia 2 tys. zł grzywny! Właściciel łamał prawo, zarabiał i dostał taką grzywnę! Z tym się nie zgadzamy. Jest kilka dużych sieci dyskontowych, które próbują szukać luk w ustawie o ograniczeniu handlu w święta i w niedzielę. Przypomnę, że obecnie w roku mamy siedem tzw. niedziel handlowych. Mamy zapewnienie od czynników rządowych, że w przygotowaniu jest duża strategia walki z takimi praktykami. Będą szeroko zakrojone kontrole.

– Jak pan wytłumaczy to, że ustawa jest szczelna, a tyle jest jej prób obejścia. Skąd to się bierze?

– Państwowa Inspekcja Pracy we wszystkich takich przypadkach wnosi pozwy do sądów. Ten wyrok z Tarnowa jest jednym z pierwszych. Jak powiedziałem: wyrok opiewa na żenująco niską grzywnę. Uważamy, że powinien otrzymać grzywnę, za każdy dzień handlowania w niehandlową niedzielę. Uważamy, że powinien być złożony wniosek o przekwalifikowanie wykroczenia na przestępstwo zgodnie z Kodeksem karnym. Jeśli ktoś będzie systematycznie popełniał wykroczenie, to chyba – jak było w tym przypadku z Tarnowa – mamy do czynienia z przestępstwem, a nie wykroczeniem? To art. 218a KK. Kara pieniężna w takim przypadku sięga do miliona złotych, a sąd może zakazać takiej osobie działalności gospodarczej nawet do 15 lat. Kara winna być uzależniona od skali zjawiska. A skala, jak pan wspomniał, jest duża. Dlatego wnioskujemy o zwiększenie kontroli Państwowej Inspekcji Pracy. Nie wywrzemy nacisku na niezależne sądy, nawet gdy się nie podobają nam ich wyroki, nie sprawimy, by szybciej działały, ale Inspekcja może kontrolować takie sklepy częściej i wymierzać surowe mandaty. A inspektorzy, w przypadku powtarzalności takich czynów powinni wnioskować do sądów karnych. Teraz jest tak, że do sądów idą wnioski o ukaranie grzywną, przedsiębiorcy się odwołują, czas biegnie, a oni sobie handlują w niedziele. To jest karygodne.

– Kto wie, czy z czasem w takich sklepach czegoś nowego nie wymyślą. Może miejsca kultu?

– Nie to jest niemożliwe. Ustawa precyzuje, co może być w sklepach. Na pewno nie miejsce kultu... Muzeów też nie będzie, bo ustawa określa, gdzie może znajdować się placówka handlowa. W muzeum tak, ale w sklepie nie może działać muzeum. Kawa jest w szklance, a nie szklanka jest w kawie.

– A może w przyszłości, gdyby do władzy doszła obecna opozycja, to ograniczenie handlu niedzielnego będzie zniesione i już nie trzeba będzie wymyślać placówek pocztowych w sklepach, czytelni itp.?

– Tak, chyba o tym pan Tusk mówił. Tak samo, jak o tym, że pracować będziemy cztery dni w tygodniu... Pan pytał, dlaczego mimo szczelnej ustawy jest jak jest? Są w kraju trzy firmy prawnicze, które doradzają, jak obchodzić ustawę. Pytał pan, dlaczego sieci handlowe próbują omijać prawo. To są międzynarodowe sieci handlowe i starają się pokazać, że to one w Polsce rządzą. U siebie nie mogłyby uskuteczniać takich numerów, bo ich by to kosztowało. Miliony, euro. Teraz trwa takie przeciąganie liny. Kto jest silniejszy: one czy państwo i prawo.

– A może klienci chcieliby sobie zaglądać do sklepów w każdą niedzielę, może przynajmniej raz w miesiącu?

– Nie sądzę, ludzie przyzwyczaili się do takiego harmonogramu. A wie pan jak miały obroty hipermarkety w ostatnią handlową niedzielę czerwca?

– Nie mam pojęcia.

– Niewielkie. Większość klientów odwiedzających hipermarkety w handlowe niedziele, to tzw. apacze. Idą sobie popatrzeć i spędzić wolny czas. Ludzie zasadniczo robią zakupy przed niedzielą. Sumując: w tych zmaganiach z łamiącymi prawo o ograniczeniu handlu w niedziele, okaże się, czy żyjemy w państwie z dykty czy w państwie prawa...

Sonda
Czy zakaz handlu w niedziele powinien zostać zniesiony?