System dobrowolnego oszczędzania ma być odpowiedzią na niskie emerytury. Każdy sam zadecyduje, jaki procent swojej wypłaty chce przeznaczyć na składkę (do 4 proc.). Dodatkowo pracodawca dołoży od 1,5 do 4 proc. Z budżetu co roku dopłacą nam 240 zł, 250 zł wyniesie zaś składka powitalna od państwa. Nie wszystkim to jednak w smak. "Składka od małych dochodów przyniesie niewielkie oszczędności, które będą nieznacznym wsparciem dla dochodów emerytów o niskich świadczeniach" - sprzeciwia się Henryk Nakonieczny z prezydium Solidarności w negatywnej opinii do projektu. Zdaniem związkowców PPK nie rozwiążą problemu niskich emerytur, a na programie skorzystają osoby o wysokich dochodach. Co na to eksperci?
- Program będzie korzystny najbardziej dla osób o najniższych dochodach. Przykładem niech będzie dotacja 240 zł rocznie. Do Funduszu Pracy będzie wpływał dany procent proporcjonalnie do zarobków, ale na konto emerytalne otrzymamy wszyscy taką samą kwotę 20 zł miesięcznie. Czyli ci, którzy mniej zarabiają, będą wpłacać mniej, a dostawać tyle samo co nawet zarabiający 10 tys. Procentowo to najsłabiej zarabiający zyskają bardziej - zauważa Jeremi Mordasewicz (66 l.), ekspert Konfederacji Lewiatan.
Tyle dostaniesz rocznie:
2100 zł - twoja pensja brutto
250 zł - jednorazowo od państwa, w ramach powitania
240 zł - co roku od rządu
31,5 zł - 1,5 proc. składki od pracodawcy x 12 = 378 zł
Zobacz także: Pracownicy ZUS dostaną mundurki zamiast wypłat? Szykują się zmiany w urzędzie