Gorący czas
Choć proces „odbrązawiania” Jana Pawła II trwa od dwóch dekad, trudno byłoby ukryć wpływ na sytuacje w kraju fakt wybrania go na Stolicę Piotrową w 1978 roku. Taki sukces Polaka, w równie gorącym politycznie okresie, utwierdzał naród w działaniach, których celem było obalenie komunizmu. Gdy rok po konklawe, już jako papież po raz pierwszy odwiedził ojczyznę w czerwcu ‘79, ówczesne władze zdawały sobie sprawę, że tylko nasili to opozycyjne manifestacje i tak już rozgrzane do czerwoności przez gospodarczy kryzys. Nie miały jednak wyboru, a dalsze przeciąganie daty pielgrzymki mogło wywołać jeszcze gorszy skutek.
Wypowiedziane przez niego słowa podczas Mszy Świętej na Placu Zwycięstwa (dzisiaj Plac Piłsudskiego), stanowiły dla wielu kolejny impuls do politycznego zrywu. Mówił wtedy: „I wołam, ja, syn polskiej ziemi, a zarazem ja, Jan Paweł II, papież, wołam z całej głębi tego tysiąclecia, wołam w przeddzień święta Zesłania, wołam wraz z wami wszystkimi: niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi!”
Nigdy wcześniej przez Polską Rzeczpospolitą Ludową nie przetoczyła się taka fala strajków, w których uczestniczyłyby właściwie wszystkie warstwy społeczne. Bezpośrednią przyczyną do fali manifestacji była nie tyle pielgrzymka Jana Pawła II z czerwca 1979, ile decyzja rządu z 1 lipca 1980 roku o drastycznym podwyższeniu cen żywności. Jak na zawołanie strajkować zaczęły zakłady w całej Polsce. I gdy w połowie lipca wydawało się, że rząd zdołał opanować najgorsze, 14 sierpnia Anna Walentynowicz została dyscyplinarnie zwolniona z pracy w Stoczni Gdańskiej im. Lenina. W geście sprzeciwu stoczniowcy rozpoczęli okupację. W ciągu paru dni do ich protestu dołączyło ponad 200 innych zakładów w całym kraju.
Sojuz ‘80
Jeden rabin powie, że stan wojenny był próbą powstrzymania wojsk Układu Warszawskiego przed wejściem do Polski w celu stłumienia strajków. Inny rabin powie, że nic bardziej mylnego. I wcale niedziwne, że nie mogliby się ze sobą zgodzić. Po upływie prawie czterdziestu czterech lat od przekazania przez Moskwę instrukcji w sprawie wkroczenia armii bloku wschodniego na teren Polski w ramach ćwiczeń „Sojuz ‘80”, trudno o tym jednoznacznie wyrokować.
Faktem jest jednak, że dla ZSRR taki scenariusz nie był najbardziej optymalną wersją wydarzeń, ponieważ równolegle było zaangażowane w kosztowną wojnę w Afganistanie. Wydaje się więc, że Breżniew – poprzez poinformowanie o planowanej operacji, do której nie została zaproszona polska armia – chciał wywrzeć nacisk na lokalnym rządzie, aby rozpoczął jednoznaczne działania wobec członków opozycji. A w tamtym okresie przestano przecież bać się manifestowania przynależności do antykomunistycznych organizacji. Choć ćwiczenia wojskowe „Sojuz ‘80” zakończyły się ostatecznie na etapie planowania, widmo wkroczenia wojsk Układu Warszawskiego stało się bardziej niż realne. Pomimo tego tak zwany „Karnawał Solidarności” trwał w najlepsze. A społeczeństwo niezupełnie zdawało sobie sprawy z zagrożenia.
Sojuz ‘81
Zgodnie z planem manewrów „Sojuz ‘80”, gotowość do podjęcia działań wyznaczono na 8 grudnia 1980 roku. Do Polski miało wkroczyć 18 dywizji państw Układu Warszawskiego, a ich celem było otoczenie wszystkich większych miast Polski oraz centralnych ośrodków przemysłowych.
Stanisław Kania, na IV plenum KC PZPR, które odbywało się w dniach 16-18 października 1981 roku, zrezygnował z funkcji pierwszego sekretarza. Decyzja miała zapaść Moskwie. Ponieważ to jego Breżniew uważał za winnego braku zdecydowanych działań wobec „Solidarności”. Na tym samym plenum, przy pełnym poparciu KC KPZR, na stanowisko po nim wybrano generała Wojciecha Jaruzelskiego. I wezwano go do niezwłocznego podjęcia działań przeciwko kontrrewolucji. Naciski ze strony Moskwy nie ustawały, a rozpędzona przez radzieckich wojskowych machina poszukiwała ujścia.
W takiej atmosferze 16 marca 1981 rozpoczęły się największe ćwiczenia wojskowe czasów zimnej wojny. Manewry odbywały się wzdłuż całej granicy z Polską, a także na Bałtyku, gdzie umiejscowiono ogromną liczbę okrętów. Pomimo tego działacze „Solidarności” nie ustawali w wysiłkach, a do historii przeszyły tzw. „wydarzenia bydgoskie”. 19 marca 1981 roku, podczas sesji Wojewódzkiej Rady Narodowej, na którą zaproszono Międzyzakładową Komisje Założycielską NSZZ „Solidarność”, doszło do interwencji milicji przeciwko strajkującym związkowcom z miejscowych zakładów.
Początkowo planowane na tydzień manewry, zostały 24 marca przedłużone bezterminowo. W ramach ćwiczeń wojska Układu wzmacniały swój potencjał, rozwijając go także do możliwości przeprowadzenia działań mających za cel wojskowe przywrócenie porządku publicznego. 27 marca Wojciech Jaruzelski podpisał dokument Myśl przewodnia wprowadzenia Stanu wojennego, a 1 kwietnia zostały wprowadzone kartki na mięso. Niedługo później także na masło, mąkę, kaszę i ryż. Choć manewry ostatecznie zakończyły 7 kwietnia, według prof. Inessy Jażborowskiej, współautorki orzeczenia ujawniającego prawdę o zbrodni katyńskiej, Armia Radziecka osiągnęła pełną gotowość do zbrojnej interwencji w listopadzie 1981 roku.
Stan wojenny
Wszyscy znamy dalszy ciąg tej historii. Stan wojenny był formą dyktatury wojskowej, wprowadzonej wbrew obowiązującej wówczas konstytucji PRL. Dekret o jego wprowadzeniu wydrukowano w ZSRR. Władze ograniczyły prawa obywatelskie, wprowadziły godzinę milicyjną, zawiesiły istnienie NSZZ „Solidarność”. Za działalność związkową i udział w demonstracjach groziły surowe kary, z karą śmierci włącznie.
Masowe internowania dotknęły około 10 tysięcy osób, a na wieść wprowadzeniu stanu wojennego strajki wybuchły w większości zakładów. Czterdzieści z nich zostało zdławionych siłą. Szacuje się, że w okresie od 13 grudnia 1981 do 22 lipca 1983 życie straciło nawet 100 osób.