Przemysław Sadura

i

Autor: SE/Marek Kudelski

Wywiad z prof. Przemysławem Sadurą

Socjolog ostrzega rządzących: Młodzi dwa razy się zastanowią, czy zagłosować ponownie na KO

2024-09-17 5:25

Wystąpienie przed elektoratem na imprezie Campus Polska Przyszłości osób z konserwatywnym podejściem wymaga odwagi, którą się Tusk oraz Władysław Kosiniak-Kamysz wykazali. Natomiast jeśli miało to służyć utrzymaniu elektoratu, to uważam, że była to porażka spektakularna - ocenił w rozmowie z "Super Expressem" prof. Przemysław Sadura z Wydziału Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego, członek zespołu Krytyki Politycznej.

"Super Express": – Prawo i Sprawiedliwość może stracić część subwencji, jeśli Sąd Najwyższy odrzuci skargę ugrupowania na decyzję PKW. Jak na tę sprawę patrzą wyborcy PiS? Stwierdzają, że faktycznie partia przesadziła z wykorzystywaniem środków publicznych na kampanię, czy ufają partyjnym liderom, że „reżim Tuska niszczy przeciwników politycznych”?

Przemysław Sadura: – Bardzo chciałbym odpowiedzieć na to pytanie, ale taką odpowiedź będę mógł dać dopiero w raporcie, który chcemy opublikować niebawem. Najpierw musimy jednak przeprowadzić kompleksowe badania. W tej chwili wątpię, żeby ktokolwiek dysponował sondażem, który by mówił, jak zareagowali wyborcy na tę decyzję PKW, bo jest za szybko po prostu. Ważne, aby to nie był szybki sondaż na zasadzie dwóch pytań, tylko żeby to pogłębić i zobaczyć, czy jakkolwiek zmienił się elektorat PiS-u od czasów, kiedy PiS był partią rządzącą i kiedy dysponował elektoratem zrównoważonym. W elektoracie tym była frakcja cyników, którzy wybaczali błędy patrząc własnymi korzyściami i niekoniecznie identyfikowali się z PiS-em, niekoniecznie kochali prezesa, niekoniecznie zgadzali się na przykład z postulatami światopoglądowymi, ale ze względu np. na politykę socjalną, na transfery – albo z jakichkolwiek innych powodów albo indywidualnych korzyści – głosowali na PiS. Ta grupa była wzmocniona przez drugą mocną frakcję, równie liczebną - fanatyków, którzy z kolei wybaczali wszystko jak leci z tego względu, że byli zapatrzeni w PiS i byli gotowi pójść za nim w ogień. Cynicy albo fanatycy stanowili ponad dwie trzecie elektoratu ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego. Aktualnie trzeba sprawdzić, czy ten elektorat teraz się zmienił. Jeśli się nie zmienił, co jest bardzo prawdopodobne, to ta sprawa nie zrobi to na nich wrażenia. Być może ona utwierdzi grupę fanatyczną, że trzeba negować wszelkie fakty, że mamy do czynienia z wykorzystaniem PKW jako młota na polityczną opozycję. Nie wiem nawet, jak to obecnie próbują przedstawiać publicyści bliscy PiS. To się okaże.

A jednak referendum w sprawie aborcji: "Przeciek z otoczenia Tuska"

– Politycy PiS, wobec których toczą się postępowania twierdzą, że są niewinni i mogą to udowodnić, ale np. chroni ich immunitet. Z drugiej strony są prokuratorzy, ministrowie lub członkowie komisji śledczych, którzy mówią o twardych dowodach na nielegalne działanie funkcjonariuszy poprzedniej władzy. Co przeciętny Polak może o tym wszystkim sądzić?

– Nie zawsze mamy dane pozwalające nam odpowiedzieć na takie pytania, więc pozostają dywagacje. Ale trochę znamy opinie ludzi na ten temat, gdyż kilkukrotnie robiłem sondaże przed wyborami samorządowymi, czy po wyborach do Europarlamentu. I widać wyraźnie, że o ile na początku wyborcy partii wchodzących w skład koalicji rządowej byli dużo bardziej entuzjastyczni wokół rozliczenia PiS, to okazuje się, że im głębiej w las, tym ich ubywa.

Dlatego, że to po prostu trwa, że rozliczenie nieprawidłowości w zarządzaniu państwem przez 8 lat zajmie przynajmniej kolejnych 8 lat. Tu nie ma co liczyć na szybkie rozstrzygnięcia. Szybkie i spektakularne było wsadzenie na moment za kraty Kamińskiego i Wąsika.

– Ale ta sprawa w sądach toczyła się kilkanaście lat.

– No więc właśnie i było to możliwe dlatego, że dotyczyło działań w czasie pierwszych, rządów PiS, czego większość młodszych wyborców nawet nie ma prawa pamiętać. To ukazuje, jaki jest horyzont dochodzenia do sprawiedliwych i prawomocnych wyroków. Więc my jesteśmy trochę skazani na to, że teraz te rozliczenia to będą jedynie medialne.

A jak zadziała prokuratura, jak zadziałają sądy, a przede wszystkim ile to zajmie czasu i czy uda się wszystkich winnych skazać, czy uda się ich w ogóle oskarżyć, bo może nie wszyscy dożyją tego czasu, to zobaczymy. No i jak się okazało, że to tyle trwa, a jednocześnie zajmuje to rząd, przynajmniej takie jest wrażenie, że rząd może zaniedbywać inne sprawy – choć nie jest to prawdą – to mamy różne reakcje elektoratów. Od dłuższego czasu widać, że elektoraty Lewicy i Trzeciej Drogi coraz bardziej machają ręką na te rozliczenia i mówią „ niech zajmą się innymi ważnymi sprawami, które obiecywali”. Z kolei w elektoracie Koalicji Obywatelskiej jest podział na dwa typy elektoratu. – Jakie są te typy wyborców KO?

Koalicja Obywatelska konsekwentnie od lat buduje sobie coś na kształt fanatycznego elektoratu PiS. To elektorat, który posługuje się tylko jedną wizją świata, czerpie informacje tylko ze „słusznych” serwisów i jest zakochany w swoim liderze. I nienawidzi PiS i nienawidzi wszystkich, którzy skrytykują Platformę Obywatelską. I to pod tych wyborców jest medialny serial „Rozliczenia PiS-u”, który podgrzewa atmosferę i zwiększa żelazny elektorat, na który zawsze można liczyć w wyborach. Natomiast bardziej umiarkowany elektorat Platformy jest w opiniach bliższych opinii elektoratów reszty partii koalicyjnych. One chcą administrowania państwem i usługami publicznymi. Liczą na zajęcie się kwestią praw kobiet i spełnieniem pozostałych obietnic wyborczych.

– Premier Donald Tusk naraził się części wyborców, gdy na Campusie Polska Przyszłości stwierdził, że w tej kadencji Sejmu nie da się zliberalizować przepisów aborcyjnych. Jak to wpłynie na jego notowania?

– Sposób, w jaki liderzy KO, młodzieży kampusowej próbowali wyperswadować kwestie praw kobiet, aborcji, moim zdaniem to jest krok w bardzo złym kierunku, w kierunku może nawet rozbratu KO z młodym elektoratem. Jeśli tak się stanie, to Lewica będzie mogła zacierać ręce. Młodzi nie akceptują bardzo cynicznego języka. Oni cenią sobie w polityce wyrazistość i przejrzystość, stąd też ich skłonność do głosowania na partie wyraziste. Partie skrajnie prawicowe czy skrajnie lewicowe, które nie próbują czegoś ukrywać, albo wymigiwać się, tylko są szczere, są przez młodych premiowane. Campusowy elektorat jest bardzo progresywny. Obserwuję go od początku i jestem pod wrażeniem tego, jak ci ludzie są otwarci na nowe idee, często lewicujący. Wystąpienie przed takim elektoratem osób z konserwatywnym podejściem wymaga odwagi, którą się Tusk oraz Władysław Kosiniak-Kamysz wykazali. Natomiast jeśli miało to służyć utrzymaniu elektoratu, to uważam, że była to porażka spektakularna. Ci ludzie dwa razy się zastanawiają, zanim pójdą na wybory, a jak pójdą, to zastanowią się dwa razy, czy zagłosować na KO.

– Politycy koalicji 15 października podczas rządów PiS zarzucali członkom rządu, że fotografują się na tle żołnierzy. Krytykowali też politykę rządu wobec migrantów szturmujących granicę z Białorusią. Po wyborach okazało się, że widzimy podobne konferencje z żołnierzami, a na granicy wprowadzono strefę buforową i kontynuowane są pushbacki. Czy taka hipokryzja nie zniechęci Polaków do polityki i w kolejnych wyborach frekwencja nie będzie już wysoka?

– Jest więcej niż pewne, że może tak to zadziałać, więc ja mam taką przestrogę dla liderów koalicji rządowej, żeby tak łatwo nie wskakiwali w buty PiS-u i żeby nie wyglądało, że jest im w nich wygodnie. Rozumiem, że kampania wyborcza rządzi się swoimi prawami, krytykuje się przeciwników, krytykuje się rządzących za wszystko i sięga się po wszelkie możliwe chwyty. I niektóre z nich okazują się właśnie takimi: krytykujemy, ale z drugiej strony wiemy, że tak musi być i potem sami to robimy, więc obudzimy się z tym, że będziemy za to krytykowani. Jeśli to dotyczy tylko niektórych spraw, to trudno, bo tak niestety polityka często wygląda. Natomiast jak to dotyczy wartości, tych spraw fundamentalnych, które najbardziej poruszały serca liberalnych Polek i Polaków, np. stosunku do praw człowieka i przestrzegania ich na granicy, stosunku do praw kobiet, praw osób LGBT, czyli także przecież praw człowieka i przestrzegania ich już w ramach naszego społeczeństwa, to jest to niepokojące. Bo to dotyczy fundamentu naszej przynależności do zachodniej cywilizacji. Myślę, że to nie dotyczy całej koalicji rządowej, bo jednak trzeba zauważyć, że Lewica próbuje wyraźnie odciąć się od tego, co się dzieje w kwestii aborcji i w kwestii granicy.

Jeśli ubieranie się w buty PiS jest obliczone na pozyskanie elektoratu, który może się wahać między PiS i anty PiS (o ile ktoś jeszcze w taki elektorat wierzy), to nie powinno to potrwać dłużej niż do wyborów prezydenckich. Jeśli zaś okaże się, że to stały element obecnego rządu, to nie wydaje mi się, żeby ta koalicja dotrwała do końca swojej tradycji.

Dziękuję za rozmowę.

''PiS słabnie, ale znacznie WOLNIEJ!'' - prof. Przemysław Sadura
Sonda
Czy Donald Tusk powinien wystartować w wyborach prezydenckich 2025?