Będzie jasne czego oczekują Polacy
Podczas spotkania z uczestnikami „Campus Polska” premier Donald Tusk przyznał to, co było widać w Sejmie od miesięcy. - Większości dla legalnej aborcji, w pełnym tego słowa znaczeniu, w tym parlamencie nie będzie - powiedział szef rządu. Może właśnie dlatego w otoczeniu premiera powstał pomysł by do zmiany prawa wykorzystać inne narzędzie, referendum. Miałoby do niego dojść podczas wyborów prezydenckich, które powinny się odbyć w maju 2025 roku. - Sprawę aborcji należy rozstrzygnąć w głosowaniu. Sejm nie odzwierciedla opinii całego społeczeństwa. W tej sytuacji będzie jasne, czego oczekują Polacy – mówi nam Urszula Pasławska (47 l.) z PSL.
PiS i Lewica nie chcą referendum
Jednak na razie trudno o szersze poparcie dla tej inicjatywy. Wiceszef Platformy Bartosz Arłukowicz ostrożnie uchyla się od konkretnej deklaracji. - Nic mi nie wiadomo o pomyśle referendum. Sprawa jest poważna, więc nie będę o niej rozmawiał z mediami, zanim nie będzie wypracowanego stanowiska w koalicji – mówi eurodeputowany. Z kolei Tomasz Trela (45 l.) z Lewicy jest jednoznacznie przeciwny takiemu plebiscytowi. - To parlament, który został wybrany przez obywateli, szczególnie przy tak wysokiej frekwencji, powinien decydować o aborcji - mówi Trela. A referendum nie chce też Marek Ast (66 l.). - Myślę, że kwestii życia i śmierci nie powinno się poddawać pod referendum. To są sprawy wartości, sprawy regulowane konstytucyjnie – mówi poseł PiS.