"Super Express": - Nie myślałeś o tym, żeby wejść do polityki jak twój kolega Liroy?
Michał Sobolewski (Sobota): - Nigdy nie mów nigdy. (śmiech) Ale jest to ten jeden właśnie przypadek, w którym powiem ci nigdy.
- Miałbyś poparcie całego Szczecina i okolic.
- Co ja bym dla nich zrobił? Nie znam się na polityce.
- Miałbyś doradców, którzy by ci pomogli poznać tajniki polityki.
- Z polityki miałbym tylko pieniądze i byłbym kolejną świnią przy korycie. Jeśli nie uda mi się w muzyce, to wrócę na ulicę i tak będę zarabiać na chleb.
- Co sądzisz na temat bieżącej sytuacji w Polsce?
- Parę razy próbowałem ją poznać, a to sprawiało, że traciłem wenę, poczucie humoru i odechciewało mi się żyć. Wtedy postanowiłem, że będę pielęgnował swój ogródek i nim się przejmował. Jeżeli każdy by dbał o swoje najbliższe otoczenie, to jest szansa, że globalnie byśmy byli szczęśliwsi. Staram się najpierw dbać o swoją rodzinę, żeby nic im nie brakowało, a politykę zostawiam tym, którzy się na niej znają. Podatki i tak muszę płacić. To jest pewne jak śmierć. (śmiech) To, czy są teraz wyższe czy niższe, nie ma znaczenia, bo i tak musisz tę daninę oddać.
- Chyba że masz konto w raju podatkowym.
- Musiałbym mieć milionowe dochody, żeby o tym myśleć w takich kategoriach. Wysyłam wszystkie faktury do mojej pani księgowej. Nawet się jej nie pytam, tylko ona mi drukuje specjalne kartki do przelewów. Idę na pocztę i je wysyłam. Na ostatnich wyborach nie byłem - bo wyjechałem - chociaż zawsze chodziłem i wrzucałem czystą kartkę, żeby podkreślić, że na wybory chodzę, ale nie mam na kogo zagłosować.
- Mogłeś wziąć ze swojego urzędu dokument uprawniający cię do głosowania w innym mieście w Polsce.
- Mogłem tak zrobić. (śmiech) Ale biurokracja mnie przeraża.
- Czyli twoim zdaniem powinna być możliwość robienia takich czynności za pośrednictwem internetu.
- Zgadza się, na pewno by to ułatwiło głosowanie.
- W nawiązaniu do tytułu twojej płyty "X przykazań". Jakimi wartościami kierujesz się w życiu?
- Jestem tylko człowiekiem. Moja ułomność jest ludzka jak każda inna. Nie jestem doskonałością w żadnym wypadku. W moim życiu krzywdziłem ludzi, ale również im pomagałem. Wierzę w Boga. Trudno mi się nazwać katolikiem, bo za tym idzie np. chodzenie do kościoła. Oczywiście chodzę na msze w święta i przy okazjach takich jak: chrzciny córki mojego brata, pogrzeb mojego taty czy pasterka. Natomiast nie nazwałbym siebie praktykującym. W życiu staram się dbać o rodzinę i być dobrym człowiekiem.
- To ty jesteś katolikiem pełną gębą.
- Jak byłbym superkatolikiem, to chodziłbym w każdą niedzielę do kościoła albo jak moja mama, która chodzi w piątek, w sobotę i w niedzielę, i żył ściśle według Dekalogu. Zdarzyło mi się ostatnio dawać świadectwo w ośrodku zamkniętym dla trudnej młodzieży w ich małym kościółku. Nie wiedziałem, że będzie się to odbywało w czasie rekolekcji, co więcej, było to dla mnie bardzo trudne, ponieważ musiałem stanąć przy ołtarzu i opowiedzieć im o sobie.
- Mógłbyś być ambasadorem Światowych Dni Młodzieży w Polsce.
- Może i tak. Lubię wyzwania, chociaż nie wiem za bardzo, na czym by to miało polegać.
- Po prostu byłbyś sobą.
- To spoko. Czekam na telefon.
- Jak się poczułeś, kiedy na Facebooka wrzuciłeś zdjęcie ze swoją żoną i dzieckiem, którzy nie mają białego koloru skóry, a "fani" zareagowali w rasistowski sposób?
- Fatalnie. Napisałem odpowiedź na ich reakcję, za co zablokowano mi profil na Facebooku. Potem udzielałem wywiadów i myślałem, że ludzie, z którymi rozmawiałem, mnie rozumieją - okazało się inaczej. Widziałem tylko, jak spijają piankę z tej sytuacji i nakręcają całą aferę.
- Czy twoim zdaniem Polska jest krajem tolerancyjnym?
- I tak, i nie. Nie można wszystkich wrzucić do jednego worka. Jeżeli spośród 950 tysięcy ludzi, którzy polubili mój fanpage na Facebooku, 100 osób napisze negatywny komentarz, to na tej podstawie, twierdzę, że Polska jest krajem tolerancyjnym. Trzeba też zwrócić uwagę na fakt, że spośród tych osób, które komentują, sporo jest anonimowych profili z Psem Pluto zamiast zdjęcia profilowego. Te osoby to trolle internetowe bez tożsamości, więc takie komentarze spływają po mnie. Kolejną grupą są dzieci, które pisząc obraźliwe treści, chcą zaistnieć w internecie. Tutaj sprawa jest bardziej skomplikowana, bo to rodzice są za nie odpowiedzialni i powinni kontrolować, jak ci młodzi ludzie spędzają czas i co wypisują np. na Facebooku. Myślę, że potrzebna jest edukacja zarówno dla jednych, jak i drugich.
- Co ciebie obecnie wkurza?
- Mało mnie rzeczy wkurza. Nienawidzę moich słabości.
- Cały czas pracujesz nad nimi?
- Oczywiście.
- Czy środowisko hiphopowe w Polsce jest zintegrowane, czy podzielone?
- Trudno powiedzieć. I tak, i nie. Bardziej bym powiedział, że są ekipy, które się razem trzymają.
- Czyli nie byłoby takiej sytuacji, że gdyby przyjechał raper z innego miasta do Szczecina, to uniemożliwiłbyś mu zagranie koncertu w twoich rodzinnych stronach.
- Mam konflikt z jednym raperem w Polsce. Ale nie zablokowałbym jego koncertu w Szczecinie.
- Możesz powiedzieć z którym?
- Nie chcę o tym mówić. Trzeba oddzielać sprawy prywatne od biznesowych.
- Czy teksty polskich raperów są pisane z myślą o szybkim zysku. Jedni piszą o Żołnierzach Wyklętych, drudzy o imprezach?
- Nie odpowiadam za innych raperów i nie zaglądam im do kieszeni. Moje teksty dotykają różnych tematów, ponieważ nie jestem jednorodnym człowiekiem. Spójrzmy np. na projekt Matheo i Grzecha Piotrowskiego "Nowe pokolenie 14/44", w którym brałem udział. Połączenie oryginalnych wierszy młodych uczestników Powstania Warszawskiego z moimi słowami było ogromnym przeżyciem. Czy skoro napisałem tyle imprezowych kawałków, to nie mogę być patriotą? Oczywiście, że mogę. Popatrzmy np. na Tadka, który jest ulicznym raperem, a robi zbiórki dla kombatantów, udziela się czynnie i wspiera polską historię, z której jest dumny. To jest chłop, który wykrwawiłby się dla Polski. Nikt mu tego nie odbierze, on w sercu ma ojczyznę i jest patriotą.
Zobacz także: Stanisław Tyszka: Są ważniejsze potrzeby dla Polski