- Czy pan też będzie rozliczał sędziów, panie Biedroń? Bo póki co, widzimy, jak pan i kandydatka na pierwszą damę radośnie oklaskujecie ataki na Polskę – krzyczała Kempa. Dopytywana później odpowiedziała, że w swoich słowach nie widzi nic niestosownego. - Ja się gubię, nie wiem, kto jest w formie męskiej, a kto w żeńskiej. Mam do tego prawo. Jeśli pan Biedroń zostanie prezydentem, a zakładam, że nie zostanie, ale jeżeli zostanie, to mamy pierwszą damę – mówiła.
- Mam grubą skórę, ale jest mi tak po ludzku bardzo przykro – komentuje w rozmowie z „SE” poseł Krzysztof Śmiszek. - To zaskakujące, że można być politykiem z dużego europejskiego kraju i ciągle żerować na tak niskich instynktach. Beata Kempa nie jest w stanie mnie obrazić, ale to zwyczajnie prymitywne. Poza tym nieodpowiedzialne, bo w ten sposób nie pomaga ludziom z małych środowisk, którzy są represjonowani ze względu na orientację seksualną – podsumowuje Śmiszek.