Kamila Biedrzycka: Zna pan kogoś kto się już zaszczepił na COVID-19?
Krzysztof Śmiszek: Robię szybki rachunek sumienia… znam dwójkę naszych posłów z Lewicy, którzy są lekarzami. Jeden jest dyrektorem szpitala, a drugi jest czynnym lekarzem, więc znaleźli się w grupie „zero” i zostali zaszczepieni.
- A Leszka Millera osobiście pan nie zna?
- A no tak… rzeczywiście. Ma pani rację. Ta osoba wyleciała mi z głowy.
- Rozumie pan jego tłumaczenie? Że jest seniorem, pacjentem, że nie zrobił nic złego.
- Patrzę na tłumaczenia między innymi pana premiera Millera i mam przed oczami moją mamę, która, jest po 70-tce, nie jest najzdrowsza, jest pacjentką kilku specjalistów i ma choroby przewlekłe. Do głowy jej nie przyszło żeby upominać się o swoje, tylko czeka zgodnie z wytycznymi na swoją kolej. Nie rozumiem tych wszystkich tłumaczeń, że ktoś przechodził obok szpitala i postanowił się zaszczepić i przy okazji zaszczepił też męża, że ktoś jest po 70-tce i jest pacjentem, więc wziął też swoją żonę, że ktoś jest aktorem i został zaangażowany w jakąś kampanię społeczną, o której nikt nie słyszał… Mam bardzo mieszane uczucia, patrzę na to wszystko z coraz większym zażenowaniem. Ja też chciałbym się zaszczepić, uchronić siebie i swoich bliskich przed chorobą. Ale pokornie czekam na swoją kolej i nie przychodzi mi do głowy żeby wpychać się w kolejkę. Z jednej strony widzę tu brak instynktu samozachowawczego, a z drugiej właśnie realizację tego instynktu za wszelką cenę. Ale widzę też chaos w organizacji tych wszystkich szczepień. Pan minister Dworczyk mówi, że będziemy mieli 4 miliony szczepień, a na razie udało się zrobić niecałe 200 tysięcy…
- ...jeśli będziemy szczepić w tym tempie, to odporność populacyjną zyskamy pod koniec 2024 roku.
- No właśnie! Mamy jakieś wąskie gardło, przez które przechodzą tylko nieliczni. Do szczepień kwalifikują u nas tylko lekarze, w innych krajach mogą to też robić pielęgniarki, położne czy ratownicy medyczni. Mamy chaos na kilku poziomach. Przede wszystkim organizacyjny. I obawiam się, że na swoją kolej, jako 42-latek, poczekam pewnie do 2025. Z drugiej strony ten chaos może kosztować życie i zdrowie bardzo wielu osób. I obciążam tym przede wszystkim rządzących, którzy nie potrafią tego zorganizować w skuteczny sposób.
- Patrząc na ogólnoświatowy ranking, to w Polsce nie jest znów tak najgorzej…
- Patrząc na statystyki oczywiście jesteśmy gdzieś w połowie stawki. Ale o jakich liczbach my mówimy?! To nie jest tak, że możemy się cieszyć ponieważ jesteśmy za Bahrajnem i paroma innymi krajami. Patrzmy na liczby rzeczywiste! Niecałe 200 tys. osób! W tym tempie naprawdę dojedziemy do 2040 żeby zaszczepić całą populację. Teraz przeliczmy sobie te dzienne i miesięczne statystyki na liczbę zgonów i zachorowań. Jakim kosztem to wszystko będzie zrobione?
- Minister Dworczyk przekonuje, i wielu przyznaje mu rację, że jesteśmy uzależnieni od dostaw. Rząd nic więcej nie może zrobić.
- Halo halo, o nie. Co to znaczy, że rząd nie ma na to wpływu? Przyjechało do nas 600 tys. dawek, w przyszłym tygodniu przyjedzie kolejne 300 tys. A my mamy wyszczepienia na poziomie niecałych 200 tys. Będziemy mieli prawie milion szczepionek, które leżą i czekają na pacjentów. Absolutnie mamy do czynienia z chaosem. Co to znaczy, że pan minister Dworczyk mówi, że 15 stycznia ruszymy z kampanią społeczną? 15 stycznia to powinniśmy mieć zaszczepionych już pewnie z milion mieszkańców. A my wtedy ruszamy z kampanią?! Chaos, brak pomysłu, brak kompetencji. A na tym chaosie korzystają ci, którzy mają jakieś ustosunkowania z dyrektorami szpitali, którzy są znajomymi i krewnymi królika, starostami PiS, aktorami, którzy mają znajomych lekarzy… To wszystko jest postawione na głowie. Już dziś rząd powinien przeprowadzić rzetelną kampanię społeczną – niech premier Morawiecki czy prezydent Duda zaszczepią się na oczach całej Polski…
- ...prezydent przyznał, że nie lubi igieł.
- No tak… nasz dowódca Sił Zbrojnych, który ma dowodzić armatami i okrętami podwodnymi w czasie wojny mówi, że nie lubi igieł… to też pokazuje kto nami rządzi.