- Sprawa zabójstwa Jaroszewiczów budzi ogromne zainteresowanie. Jeśli teraz pojawiają się zaginione dowody w tej kwestii, to sprawa powinna być na nowo zbadana - mówi nam były minister sprawiedliwości za rządów PO-PSL Borys Budka (39 l.). Wtóruje mu prof. Zbigniew Ćwiąkalski (67 l.), szef resortu sprawiedliwości i prokurator generalny w pierwszym rządzie Donalda Tuska (60 l.). - Z całą pewnością wymiar sprawiedliwości powinien zająć się sprawą zabójstwa byłego premiera Piotra Jaroszewicza i jego małżonki. Powinno wszcząć się w tej sprawie postępowanie. Być może po 25 latach poznamy tajemnicę śmierci byłego premiera - przyznaje Ćwiąkalski.
O zaginionych dowodach, które mogą wskazać morderców Piotra Jaroszewicza i jego żony Alicji Solskiej, piszemy od kilku dni. Dziennikarz Tomasz Sekielski dotarł do trzech folii z odciskami linii papilarnych, które zostały zabezpieczone na miejscu zbrodni, w Aninie pod Warszawą, gdzie w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1992 r. popełniono podwójne morderstwo. Pierwsze śledztwo nie wyjaśniło, czy ślady w gabinecie byłego premiera, w łazience i na piętrze w pokoju należały do morderców. Wiosną 2005 r. dowody chcieli zbadać ponownie śledczy z tzw. policyjnego archiwum X, ale okazało się, że odciski... zaginęły. I kiedy wydawało się, że sprawa nie będzie już rozwikłana, zaginione dowody zostały odnalezione! Dotarł do nich Tomasz Sekielski, który dostał tekturowe pudło z nimi od Jana, młodszego z synów Jaroszewicza. - Wyjaśnienie tego morderstwa to byłby wielki przełom. Mam nadzieję, że prokuratura zbada sprawę - kwituje Borys Budka.