We wtorek na ulice Warszawy wyszli rolnicy z transparentami, w znacznym stopniu blokując ruch w centrum miasta. Co więcej, do protestujących (m.in. członkowie AGROunii, Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Rolników i Organizacji Rolniczych, PSL) dołączyli się również taksówkarze, przez co można było mówić o prawdziwym paraliżu stolicy. Rolnicy przygotowali na swój protest hasła takie jak: "Nie dla »5« Kaczyńskiego", "Chcemy hodować w spokoju", "Ani Stalin, ani Lenin nie wymyślił co PiS zmienił". Sławomir Izdebski, przewodniczący OPZZRiOR w rozmowie z Polską Agencją Prasową grzmiał, że "zwierzęta nie mogą być ważniejsi od ludzi". - Ta ustawa jest antyludzka. Trzeba ją w całości odrzucić (..) Jeżeli Kaczyński nie ustąpi, to naród go wymieni. Naród ma najwyższą władzę – przekonywał, dodając przy tym, że rolnicy będą protestować aż do skutku. W jego ocenie rząd upierając się przy nowelizacji przepisów o ochronie zwierząt "doprowadzi do rewolucji, która go zmiecie".
W proteście uczestniczyła również legendarna posłanka Samoobrony, Renata Beger. Znana początkowo głównie ze swoich tekstów o "kurwikach w oczach" oraz, że "lubi seks jak koń owies" miała ogromny wpływ na utratę przez PiS władzy w 2007 roku. To ona ukrytą kamerą nagrała rozmowy z politykami Jarosława Kaczyńskiego, którzy w zamian za poparcie rządu mniejszościowego proponowali jej rozmaite benefity, w tym stanowiska. Niemal rok później, w przedterminowych wyborach, PiS przegrało z kretesem i straciło władzę na długich 8 lat. Niewątpliwie więc prezes PiS na powody, by obawiać się Renaty Beger.
Tymczasem ta w trakcie wtorkowych protestów wzięła do ręki mikrofon i powiedziała słowa, które mogły zmrozić krew w żyłach Jarosława Kaczyńskiego. Początkowo skupiła się ona jednak na nowym ministrze rolnictwa Grzegorzu Pudzie. - Oni myślą, że my jesteśmy głupcami. Minister Puda zamienił się z głupkiem na rozum. Premier więcej wie o rolnictwie niż minister rolnictwa. On myśli, że jak powie, że dostaniemy pieniądze, to my w to uwierzymy. Nie dostaniemy - z pasją w głosie perorowała. Po chwili swoją uwagę przekierowała jednak na obecnego wicepremiera, względem którego wysunęła zatrważającą groźbę:
Będzie nas ciągle więcej, i więcej. Jak nie zaczną z nami rozmawiać, to zablokujemy Kaczyńskiego w domu. Kota odbierzemy i żadna policja nam w tym nie przeszkodzi