Barbara Nowacka w rozmowie z "SE" podzieliła się wspomnieniami o zmarłej mamie.
– Myślę, że do 10 kwietnia ciężko zyskać perspektywę. Staram się nie wracać myślami do samej tragedii. Myślami wracam do 8 kwietnia 2010 r., gdy widziałam się z moją mamą, lub do 9 kwietnia, kiedy rozmawiałyśmy. Nie chcę wspominać tamtego czarnego dnia, którym niewątpliwie jest dla mnie 10 kwietnia 2010 r. 10 kwietnia zginęła moja mama. Jedna z ważniejszych, jeśli nie najważniejsza osoba w moim życiu – mówi nam Barbara Nowacka. Posłanka bardzo przeżywała stratę mamy. Tuż po katastrofie, ale i w późniejszym okresie wielokrotnie chciała do niej zadzwonić. – W pierwszych miesiącach po katastrofie naturalnym odruchem było sięganie po telefon, chęć wykonania telefonu do mamy. Jednak po 12 latach człowiek dobitnie poczuł, nabrał świadomości, że brak bliskiej osoby jest faktem. Kiedy bardzo tęsknię, chciałabym wykonać telefon do mamy. Porozmawiać z nią i podzielić się różnymi informacjami na temat polityki, ale także na inne tematy – stwierdza posłanka. I apeluje także, aby nie zapominać o katastrofie mimo upływającego czasu. – Nie chcę, aby zniknęła pamięć o mojej mamie – podsumowuje Barbara Nowacka.