Krzysztof  Feusette

i

Autor: archiwum se.pl

Krzysztof Feusette: SLD umrze teraz za PO?

2013-06-25 4:00

"Super Express": - Przed przyspieszonymi wyborami samorządowymi w Elblągu wszyscy oczekiwali trzęsienia ziemi - kolejnego przekonującego zwycięstwa PiS i druzgocącej porażki PO. Oczekiwania się potwierdziły?

Krzysztof Feusette: - PO na pewno nie ma powodów do radości, PiS z kolei nie ma podstaw do euforii. Niemniej zwycięstwo PiS to jest jakiś ewenement na tle wyborów, które w ciągu ostatnich kilku lat obserwowaliśmy. Nie jest to miażdżąca przewaga, ale nawet premier - najlepsze, czym medialnie dysponuje PO - nie pomógł swojej partii.

- Mam wrażenie, że to zwycięstwo PiS ma jednak na razie jedynie efekt psychologiczny. Realnie nie przekłada się na władzę - w radzie miejskiej PiS nie może rządzić samo, a jeśli PO wejdzie w koalicję, to utrzyma władzę. Co więcej, wybory na prezydenta również nie są rozstrzygnięte.

- Tu w ogóle pojawia się pytanie wykraczające poza Elbląg - jakie trendy zwyciężą w polskiej polityce i jaka koalicja zostanie zawiązana - klasycznie antypisowska czy antyplatformerska z racji tego, że PO staje się dziś partią obciachu. Tak naprawdę obie opcje są możliwe.

- W Elblągu języczkiem u wagi będzie teraz SLD. To on będzie rozdawać tam karty.

- I ta decyzja może być wyznacznikiem strategicznych decyzji Sojuszu na skalę kraju. Dla PO koalicja z SLD może się okazać jedyną szansą na zachowanie władzy. Dla Millera i jego kolegów może to być jednak krok w przepaść. To dla nich ważny moment, kiedy muszą zdecydować, czy chcą umierać za PO, czy nie. Jeśli bowiem SLD wyciągnie rękę do Tuska, będzie współwinny jakości jego rządów i na zawsze zlikwiduje sobie możliwość sięgnięcia po autentyczną władzę. Wydaje mi się, że już nic nie uratuje PO przed traceniem poparcia. Niezbadane są wyroki wyborców, ale mam wrażenie, że korkociągu, w który wpadła partia rządząca, nic już nie powstrzyma. Proces ten będzie jedynie zwalniany, ale na jego końcu jest upadek polityki opartej na PR przesłaniającym indolencję.

- Wygląda więc na to, że wyniki wyborów w Elblągu dają więcej pytań niż odpowiedzi co do dalszej dynamiki naszej sceny politycznej.

- To prawda. I rację mają ci, którzy przewidują, że w tym roku nie będziemy mieli sezonu ogórkowego. Elbląg to preludium do bardzo gorącego politycznego lata. Chociaż, i tu również nie mam złudzeń, opinia publiczna będzie o salonowych jatkach informowana bardzo oszczędnie.