"Super Express": - Pozostanie pani na stanowisku wicemarszałka. Sejm odrzucił wniosek ze strony pani klubu o odwołanie pani.
Wanda Nowicka: - Mam ogromną satysfakcję z powodu tej decyzji. Utwierdziła mnie w przekonaniu, że nie było żadnego merytorycznego powodu do mojego odwołania. Zaakceptowałam tę decyzję i nie złożyłam rezygnacji. Chcę jednak podkreślić, że jestem otwarta na współpracę z Ruchem Palikota. Jeżeli oczywiście będzie możliwa.
- Czy nie podając się do dymisji, postąpiła pani honorowo? Weszła do Sejmu z Ruchu Palikota, cofnęli pani rekomendację i wypadałoby ustąpić...
- Filozofowie twierdzili, że to mężczyźni mają honor, a kobiety mają cześć. I ja musiałam dziś bronić swojej czci, czyli dobrego imienia. Nie miałam wyboru.
- Pamiętam, że Marek Jurek kiedy rozszedł się z PiS, ustąpił ze stanowiska marszałka...
- Natomiast ja pamiętam, że Maciej Płażyński kiedy odszedł z AWS i zaczął tworzyć Platformę Obywatelską, nie ustąpił ze stanowiska. I nikt go nie odwoływał. Na wszystko można znaleźć przykład. Wiem, że bez rezygnacji moja współpraca z Ruchem może być bardzo trudna. Liczę się jednak ze wszystkimi konsekwencjami tego kroku.
- Jeżeli Ruch Palikota panią wyrzuci, pozostanie pani wicemarszałkiem?
- Tak. Najwyżej będę bezpartyjną wicemarszałkinią. Afiliacja klubowa jest ważna, ale drugorzędna.
- Po głosowaniu spotkała się pani z posłami Ruchu. Wyczuła pani, że współpraca będzie trudna?
- Poglądy nam się nie zmieniły. Dla mnie najważniejsze jest robienie tego, na czym zależało mi do tej pory. Będę walczyła o prawa kobiet, parytety, antykoncepcję, Sejm otwarty dla kobiet itd... To sprawy fundamentalne i wiem, że Ruchowi zależy na tym samym. Jeżeli Ruch Palikota będzie tego chciał, to będę robiła to wspólnie z nim. Jeżeli nie, to trudno. Będę robiła to nadal z kimś innym.
- Kimś innym będzie SLD? Podobno Leszek Miller za panią zatęsknił...
- Nie otrzymałam żadnej propozycji od SLD ani innej partii. Nie jestem zresztą zainteresowana. Moje doświadczenia z partiami są do tej pory nie najlepsze... Jestem bezpartyjna, nie jestem też członkiem Ruchu Palikota. Tyle czasu wytrzymałam bez partii, że wytrzymam nadal.
- Głosowali za panią nie tylko posłowie SLD, ale także konserwatyści z Platformy. Ludzie, którzy otwarcie pani nie lubią. Stała się pani częścią gry przy rozgrywaniu Janusza Palikota przez PO i SLD?
- Zdaję sobie sprawę z tego, że to gra polityczna. Ależ to wszystko jest czystą grą! Czy potraktowanie mnie w instrumentalny sposób przez Janusza Palikota nie jest grą? Trudno dziwić się, że jeżeli ktoś popełnił błąd, to inni chcieli to wykorzystać. W tej sprawie Ruch Palikota popełnił błąd. Jeżeli w polityce ktoś popełni błąd, przeciwnicy polityczni natychmiast to wykorzystają.
- Mówi pani, że instrumentalnie... Przyjęcie premii to pretekst, a chodziło o wewnętrzne podziały w Ruchu?
- Mam pewne podstawy, by sądzić, że było tu drugie dno. Nie chcę w te dywagacje wchodzić głębiej, ale nie chodzi o różnicę poglądów.
- Po spotkaniu pani z posłami Ruchu Janusz Palikot nie wypowiadał się już tak ostro o wyrzuceniu pani z klubu. Ma pani większe poparcie w Ruchu niż się spodziewała?
- Nie powiedziałabym, że większe. Emocje są rozgrzane do zenitu. Rozmowy trudne i nastawione raczej przeciwko mnie.
- Poseł Robert Biedroń zawsze panią wspierał. Nie krył jednak żalu, że obiecywała pani ustąpić ze stanowiska, a później złamała obietnicę...
- Rzeczywiście poseł Biedroń bardzo przekonywał mnie do ustąpienia. Uważał, że zaszkodzę sobie i zakończy to moją karierę. Straszył mnie wszelkimi scenariuszami negatywnymi. Ale zaryzykowałam.
- Za pomyłkę w głosowaniu przepraszała panią marszałek Kopacz z PO. Może SLD to niejedyna partia, która o pani pomyśli?
- Proszę nie wyciągać zbyt pochopnych wniosków z przeprosin pani Kopacz. Współpracujemy w prezydium pomimo różnic i zachowujemy się jak cywilizowani ludzie. Zwłaszcza kobiety potrafią wznieść się ponad różnice.
Wanda Nowicka
Wicemarszałek Sejmu, Ruch Palikota