Środa. 2 kwietnia, godz. 15.28. Sławomir Nowak z PO spiesznie idzie korytarzem w Sejmie. Wchodzi do sali 102, gdzie za chwilę rozpocznie się posiedzenie komisji spraw zagranicznych. Nowak jest jej członkiem. Szybko podpisuje się na liście obecności posłów i wychodzi. Komisja rozpoczyna posiedzenie o 15.32 i trwa do 16.03.
Sławomir Nowak nie pojawia się wcale. - Widziałem, jak się podpisał i wyszedł. Jeżeli w tym czasie nie wyskoczyło mu coś naprawdę ważnego, to jest to po prostu oszustwo - przyznaje wiceszef komisji spraw zagranicznych Witold Waszczykowski (57 l.) z PiS. Okazuje się, że to nie pierwszyzna dla Nowaka. - On często tak robi. Kilka razy rozmawiałem na ten temat z szefem komisji Grzegorzem Schetyną (51 l.), ale nie zareagował - dodaje Waszczykowski.
Nowak oszukał i wyłudził pieniądze
Według sejmowego regulaminu, jeśli poseł opuści w ciągu miesiąca jedną piątą posiedzeń komisji, to z pensji potrąca mu się ok. 400 zł za każdy dzień nieobecności. Dla seryjnego wagarowicza może to być bolesne finansowo. Chcieliśmy zapytać Nowaka, dlaczego podpisał się na liście, a nie pojawił na posiedzeniu komisji. Do zamknięcia tego wydania nie odbierał od nas telefonów, nie odpowiadał na wysłane SMS-y.
Zobacz: Proces Nowaka po świętach!