Decyzja sądu jest pokłosiem 11 czynów korupcyjnych, o jakie podejrzewa się Nowaka. Oskarżonemu nie pomogło zapewne posiadanie ukraińskiego paszportu, którym włada od 2016 roku. W mniemaniu sądu ta okoliczność może zwiększać ryzyko ucieczki byłego polityka za granicę.
WIĘCEJ W TEMACIE:
Stało się! Sławomir Nowak na 3 miesiące W ARESZCIE! Sąd nie miał litości
W lipcu minister transportu, budownictwa i gospodarki morskiej w rządzie Donalda Tuska, usłyszał zarzuty żądania i przyjmowania łapówek w zamian za kontrakty na budowę i remonty dróg na Ukrainie, a także prania brudnych pieniędzy. Nielegalna działalność miała mu przynieść korzyści majątkowe w wysokości 1 mln 300 tys. zł.
2 października prokurator uzupełnił zarzuty o przyjęcie korzyści majątkowych w sumie kilkudziesięciu tysięcy złotych od Wojciecha T. - byłego wiceprezesa PGE i Energi. Na tym sprawa się nie kończy. Otóż Nowak miał też wziąć prawie 200 tys. zł od byłego prezesa PKN Orlen Dariusza K. Osoba pośrednicząca w procederze rzekomo przekazywała Nowakowi 3,5 tys. zł miesięcznie od byłego prezesa Orlenu.
KLIKAJ I CZYTAJ:
Nowak osadzony w dwuosobowej celi. Brak luksusów, zakupy W KANTYNIE
Centralne Biuro Antykorupcyjne zabezpieczyło już środki pochodzące z przestępstw, których miał dopuścić się były polityk PO. Były to m.in. dewizy w postaci 4,163 mln złotych, 536 400 euro i 30 000 dolarów, dwa mieszkania (o szacowanej wartości 2 mln zł) oraz land rover. Jak podała PAP, ani mieszkania ani samochód nie należały do Nowaka, lecz do Jacka P., który został aresztowany tego samego dnia co Nowak.
Z ustaleń PAP wynika, że wspomniany Jacek P. (u którego znaleziono także skrytki z pieniędzmi należącymi do Nowaka) zdecydował się współpracować z organami ścigania.
Sławomir Nowak nie przyznaje się do postawionych zarzutów i będzie kontynuował walkę o swoje dobre imię w nadchodzących rozprawach.