Sławomir Neumann: Szeroki front to konieczność

2018-12-04 12:20

Według sondażu dla "Super Expressu" połączone siły opozycji mogłyby liczyć na 50 proc. w wyborach. Co na to przewodniczący klubu PO, Sławomir Neumann?

Sławomir Neumann

i

Autor: Piotr Bławicki/ Archiwum prywatne

„Super Express”: - Według sondażu dla „Super Expressu” szeroki front opozycji od PO po lewicowe Razem może liczyć na 50 proc. poparcia wobec 38 proc. dla PiS. Pytanie, czy się da coś takiego posklejać z was, Nowoczesnej, PSL, SLD, Razem i Teraz?
Sławomir Neumann: - Przede wszystkim zwróciłbym uwagę na dwie rzeczy. Po pierwsze, PiS osiągnął sufit swojego poparcia i wyżej już nie podskoczy. Po drugie, zjednoczenie daje ogromną premię. Zwłaszcza przy obecnym systemie wyborczym. Przecież te 50 proc. ocierałoby się o większość konstytucyjną w Sejmie. Ten sondaż musi być sygnałem dla wszystkich sił opozycyjnych, że tylko tak da się pokonać PiS. Teraz musimy zbudować szeroki front przed wyborami do PE i pierwszym naturalnym partnerem dla nas jest PSL.
- Nie wiem, czy koledzy z PSL podzielają to zdanie. Dla nich start pod własnym szyldem to kwestia honoru.
- Ja wiem, ale i te sondaże, i wyniki wyborów samorządowych przekonują, że warto iść razem. Rozumiem, że w PSL widzą pewne ryzyko takiej wspólnej listy, ale korzyści z nich jest więcej niż potencjalnych zagrożeń. Tym bardziej, że jesteśmy razem z ludowcami jesteśmy częścią jednej rodziny politycznej w PE i nasz dobry wynik da nam ogromną siłę we frakcji EPP, która jest jednym z kluczowych graczy w Unii Europejskiej. Na pewno w wyborach europejskich wspólna lista z PSL ma sens i ogromne szanse na powodzenie.
- A co z SLD? Stara gwardia od Kwaśniewskiego i Cimoszewicza chciałaby wspólnego startu z PO. Włodzimierz Czarzasty coraz głośniej mówi o wspólnym bloku lewicy.
- Na lewicy wiele się dzieje. Wiem, że trwają rozmowy o wspólnym starcie z jednej lewicowej listy. Jeśli się to nie uda i każdy – SLD, Razem i Biedroń – pójdą sami, to lewicy znów nie będzie w parlamencie. Ale znów lewica stała się zakładnikiem samej siebie, odrzucając propozycje szerokiej koalicji. Dobrze więc, żeby w tej sytuacji jakoś się między sobą dogadali i stworzyli listę, gwarantującą lewicy obecność w Sejmie. Chociaż lepiej by było, gdyby dojrzeli większy obraz.
- A jaki to jest większy obraz?
- Lewica chce się bić o 7-8 proc., a po sondażu dla „Super Expressu” widać, że walczymy o 50 proc. Może wszyscy muszą dojrzeć, żeby to dostrzec, że gra idzie o inną stawkę?
- Może dla lewicy stawką jest jednak podmiotowość, a nie rozmycie się w morzu PO?
- Nikomu to nie grozi. Osobiście liczę, że kiedy opadną już emocje po wyborach samorządowych, każdy na opozycji dokona bilansu i przeanalizuje sytuację, to w styczniu łatwiej będzie rozmawiać o dużym, silnym bloku, który może odsunąć PiS od władzy. Także z lewicą.
Rozmawiał Tomasz Walczak

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki