Elokwentny, czarujący, błyskotliwy, sprawnie poruszający się w świecie mediów. Akcentujący przywiązanie do narodowych wartości, historii, bohaterów, ale też bez kompleksów tworzący teraźniejszość i patrzący w przyszłość. Człowiek w zasadzie zero-jedynkowy: albo się go lubi, albo odrzuca. Przez oponentów uważany za pozbawionego skrupułów, pragmatycznego i skutecznego cynika.
W tle jego postaci rysuje się wciąż nie najwyraźniej nadzwyczaj skomplikowana relacja z co najmniej równie wpływowym starszym o trzy lata bratem Jarosławem. Praktycznie na co dzień Jarosław Kurski rządzi "Gazetą Wyborczą" jako pierwszy zastępca redaktora naczelnego.
Bracia wyrośli w tym samym antykomunistycznym środowisku. Fascynowali się tymi samymi postaciami i lekturami, a poszli w zupełnie inne strony. Jarosław Kurski nie kryje swoich pozytywnych emocji w stosunku do Platformy Obywatelskiej - cieszył się otwarcie na łamach swojej gazety z wygranej tej partii w wyborach 2007 i otwarcie krytykował partię rodzonego brata, zarzucając jej szczucie Polaków jednych na drugich, politykę insynuacji, podsłuchy, inwigilacje, prowokacje.
A z kolei młodszy brat, Jacek, nie kryje swojej głębokiej niechęci do działań "Gazety Wyborczej". Kiedy dziennikarze "Wyborczej" pytali go kilka lat temu, czy jest antysemitą, odpowiedział równie dowcipnie co prowokacyjnie: "Ależ skąd. Przecież mój brat, Jarek, pracuje u was w "Wyborczej".
Czy bracia Kurscy, ich żywoty nie są przypadkiem metaforą nas, Polaków? Jak skończy się ten niedopisany scenariusz?