Sławomir Jastrzębowski

i

Autor: archiwum se.pl

Sławomir Jastrzębowski: Zapiski ze zgniłego kraju

2013-05-25 4:00

Żyjąc w zgniłym kraju, Polsce, prowadzę czasem dziennik. Dziś, 25 maja, dwa zgniłe zapiski. Polski sąd prawomocnie skazał wczoraj na karę więzienia Tomasza M., który miał wielkiego pecha. Jego nieszczęście polegało na tym, że to właśnie w jego samochód walnął kierujący motorem jak wariat Wałęsa, Jarosław Wałęsa, europoseł, syn samego Lecha.

Chyba w każdego z nas mógł walnąć, gdybyśmy znaleźli się w niewłaściwym miejscu, w niewłaściwym czasie. Eksperci stwierdzili, że Wałęsa pędził na motorze z prędkością, co najmniej 124 km na godzinę, a być może 146. W miejscu, w którym doszło do wypadku, Wałęsa mógł jechać maksymalnie 90! Eksperci stwierdzili ponadto, że gdyby młody Wałęsa jechał z przepisową prędkością dawałoby to znaczącą szansę na uniknięcie wypadku. Niestety, Wałęsa jechał jak wariat.

Wałęsa jechał jak wariat

Czy poniósł jakąkolwiek, choćby najmniejszą karę za swoją brawurową jazdę? Może jakiś mandacik chociaż? Nie, nie poniósł żadnej odpowiedzialności. Żadnej. Policjanci - co za gapy - za długo zwlekali z procedurą i sprawa łamania przepisów przez Jarka Pirata się przedawniła.

Podobno są gdzieś tacy, którzy wierzą, że to przypadek. Tak, wiem, jakiś cwaniak w todze może powiedzieć, że takie jest prawo, ale to nieprawda. Prawo ma być sprawiedliwe, takie samo dla wszystkich, dla Tomaszów M. i dla Jarosławów W. Takie jest prawo w Polsce niezgniłej!

I drugi zapisek z Polski 2013. Wczoraj RMF podało, że powstaje nowa państwowa spółka Polskie Inwestycje Rozwojowe. Jest już prezes i są już jego zarobki, podobno 100 tys. zł miesięcznie. Nie ma nic ponadto, nawet jego zastępców. I teraz najbardziej zgniłe: "Ministerstwo Skarbu nie chce oficjalnie ujawnić, jakie są kryteria wyboru członków zarządu i jakie muszą oni spełnić wymagania" - podało radio. Czyli można wsadzać swoich darmozjadów za gigantyczne pieniądze z naszych podatków? "Jeden prawnik ze swoją teczką może ukraść więcej niż tysiąc ludzi z rewolwerami" - pisał w "Ojcu chrzestnym" Mario Puzo. I to na naszych oczach