Że nie pokazała żadnych dowodów na presję? To co? Przecież skoro mówią w Rosji, że była presja, to po co dowody? Że Polacy nie mogli sprawdzić, czy w ciele generała rzeczywiście był alkohol? No to co? Niech się Polacy cieszą, że Rosjanie powiedzieli 0,6 promila, bo gdyby powiedzieli, że 3 promile, to przeciw temu protestować można by tak samo skutecznie.
Wyznawcy Anodiny kombinowali tak: biedni piloci nie chcieli lecieć, ale Kaczyński kazał podpitemu Błasikowi, żeby on sterroryzował pilotów do lotu i lądowania. Proste. Jest raport MAK, są dowody. Wersję Anodiny swoim autorytetem (co to za uśmiechy) potwierdził Janusz Palikot. Napisał, że Lech Kaczyński ma krew na rękach i "jego głupota i pycha doprowadziły do tragedii".
Patrz też: Śledztwo smoleńskie: Nie było NACISKÓW na pilotów, gen. Błasik nie wywierał presji na załogę Tu-154M
Potem wersję Anodiny potwierdził Lech Wałęsa, dodając od siebie, że presję wywierał też Kaczyński Jarosław. Dowody? A po co dowody skoro oni wszyscy wywierali presję?
I tu nagle wczoraj zaskoczenie. Naczelna Prokuratura Wojskowa informuje, że nie ma ŻADNYCH dowodów, że katastrofa smoleńska była spowodowana naciskami na załogę Tu-154. ŻADNYCH!
Panie Palikot, do boju. Pan pisze, że Kaczyński wywarł presję na tę prokuraturę. Paru dziennikarzy powtórzy, a jeszcze jakiś autorytet się do Pana dołączy. Dowody? A na co dowody?