Od co najmniej kilkunastu lat władze polskiej piłki nożnej, policja, właściciele stadionów nie mogą skutecznie poradzić sobie z fauną ludzką, która terroryzuje wszystko i wszystkich, których spotka na swojej drodze. Agresywna uzbrojona zwierzyna nie poprzestaje niestety na zdzieraniu zahartowanych alkoholem gardeł.
Zwierzyna lubi siać strach i zniszczenie. Da więc komuś przypadkowemu w twarz, wyrwie krzesło, zniszczy ławkę, zdemoluje stadion albo sklepy przed stadionem, zniszczy autobus albo tramwaj, odreagowując frustracje dnia codziennego. Ponieważ naszych decydentów różnych szczebli charakteryzuje nieudolność i brak zdecydowania, fauna ludzka zwana kibolami ma się dobrze. Ma się tak dobrze, że zwykli porządni ludzie boją się chodzić na stadiony.
Przeczytaj koniecznie: Łódź. Ustawka pseudokibiców pod Poddębicami. Jedna osoba nie żyje
Agresja kiboli jest jednak tak wielka, że umawiają się niczym wrogie armie na rytualne mordobicia, zwane ustawkami. Miejsce i czas trzymają w tajemnicy. Ustawki są bowiem nielegalne. Nie wiem, czy słusznie. Może właśnie trzeba je zalegalizować? Może w ten sposób zwierzęta w szalikach na zdartych gardłach udałoby się odciągnąć od stadionów piłkarskich i centrum miast?
Przecież na ustawki nie trafia nikt przypadkowy. Przyjeżdżają tam i młócą się jak kretyni, tylko ci kretyni, którzy chcą. Zapewne świadomi konsekwencji takich uciech (o ile zwierzyna może być świadoma). Nikt przypadkowy na ustawce zapewne nie ucierpi. Więc to chyba dobre dla wszystkich rozwiązanie? Trzeba to zalegalizować i ewentualnie sprzedawać bilety.