Sławomir Jastrzębowski: Tomasz Lis, reklamy i transakcje wiązane

2011-11-29 3:20

"Wprost" za Tomasza Lisa dał się poznać jako tygodnik, który fałszował dane, zawyżając własną sprzedaż. Kłamstwo o rzekomym sukcesie wykryte przez Związek Kontroli Dystrybucji Prasy własną buzią firmował Lis. Normalnie za tego typu numer lecą głowy. Głowę Lisa wciąż możemy podziwiać. Ta głowa ciągle jakby myśli. W ostatnim numerze głowa wymyśliła sobie, że skrytykuje prezydenta Bronisława Komorowskiego za złożenie życzeń Czytelnikom i redakcji "Super Expressu" z okazji 20-lecia. Lisem mało kto się już przejmuje, ale ciekawy jest jego sposób rozumowania.

Otóż wymyślił sobie, że prezydent złożył życzenia "SE", a w zamian mógł liczyć na przychylne artykuły. Taka niby transakcja wiązana. Ciekawe! Pójdźmy więc tropem rozumowania Lisa w jego brukowcu. Oto mam w ręku najnowszy numer "Wprost", nudy na pudy. Najciekawsze są reklamy.

Moją uwagę zwróciły cztery. Reklama na całą stronę firmy precjozów W. Kruk. Druga reklama na całą stronę znanych zegarków też firmy W. Kruk. Trzecia reklama na całą stronę innych zegarków też firmy W. Kruk. Czwarta reklama na całą stronę firmy Krakowski Kredens. Takie reklamy to dużo pieniędzy. Ale reklamy muszą być wyraźnie oddzielone od treści redakcyjnych. No nie uwierzą Państwo, jaki w brukowcu Lisa mamy zbieg okoliczności!

Akurat w tym samym numerze jest wielki wywiad z Jerzym Mazgajem, który (nie uwierzą Państwo) kontroluje spółkę W. Kruk i jest współwłaścicielem Krakowskiego Kredensu. Wywiad dla "Wprost" przeprowadził Tomasz Machała (syn posłanki Platformy Obywatelskiej Joanny Fabisiak). Z dziennikarskiego punktu widzenia ten wywiad, zadawane pytania, to kompletne dno, którego brzydziłby się każdy redakcyjny kosz. I tyle dziś na temat Lisa, "Wprost" i mojego subiektywnego poczucia obrzydzenia.