To byłoby bardzo dobre wyjście. Dla Zbigniewa Chlebowskiego, Mirosława Drzewieckiego, Ryszarda Sobiesiaka i paru jeszcze innych osób. Opinię publiczną może z trudem, ale da się przecież jakoś powoli przekonać, że żadnej afery nie było, że były tylko "niefrasobliwe słowa, za którymi nie szły żadne czyny" - jak mówił przed komisją sejmową Chlebowski. Nie do takich rzeczy władza naród przekonywała...
Patrz też: Prof. Antoni Kamiński: Komisja hazardowa działała w sposób stronniczy
Za aferę hazardową (której nie było) odpowiedzialny będzie więc szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariusz Kamiński, którego zresztą na szczęście już zwolniono ze stanowiska. To on i jego ludzie podsłuchiwali posłów i biznesmenów, więc to przez nich opinia publiczna zupełnie niepotrzebnie dowiedziała się, że poseł Platformy Obywatelskiej Zbigniew Chlebowski rozmawiał z biznesmenem Ryszardem Sobiesiakiem jak podwładny z szefem. To przez CBA niepotrzebnie poznaliśmy równie straszny, co śmieszny cytat korzącego się Chlebowskiego: "Na 90 procent Rysiu załatwimy" i "To wyłącznie moja zasługa. Blokuję sprawę dopłat od roku". To przez CBA zupełnie niepotrzebnie widzieliśmy spoconego jak mysz posła Chlebowskiego na konferencji prasowej po ujawnieniu jego rozmów z biznesmenem.
Jeśli afery, na której państwo mogło stracić setki milionów złotych, nie było, to przecież wszyscy powinni być zadowoleni. Więc dlaczego nie są? Bo myślą?