Sławomir Jastrzębowski PROSZĘ NIE UŻYWAĆ

i

Autor: Andrzej Lange

Sławomir Jastrzębowski: Redaktor Raczek rządzi!

2012-03-20 17:41

"Super Express" ujawnił jako pierwszy dość zabawny na pierwszy rzut oka, a tak naprawdę istotny z powodu zasad, konflikt między redaktorem Tomaszem Raczkiem a producentem filmu "Kac Wawa" Jackiem Samojłowiczem. Konflikt wziął się stąd, że redaktor Raczek film niestety obejrzał. Niestety dla siebie, bo sprawił mu ból, oraz niestety dla producenta, bo jemu z kolei ból sprawiała recenzja Raczka.

Powiedzieć, że była ona dla filmu druzgocąca, to uwertura. Raczek przejechał się po filmie walcem, podniósł to, co rozjechał, postawił na sztorc i przejechał jeszcze kilkukrotnie. Na koniec krytyk ostrzegł naród, żeby uchowaj Boże nie chodzili na "toto" do kina. Z krytyki mądrzy ludzie wyciągają wnioski, a reszta się wścieka w sposób, który odbiera resztki mądrości.

Producent Jacek Samojłowicz oświadczył publicznie, że tego Raczka za tę plugawą recenzję zawlecze do sądu, bo on, producent, przez niego stracił pieniądze.

Czy Tomasz Raczek miał prawo krytykować? OCZYWIŚCIE!

I jak już to "Super Express" napisał, przez kilka dni obserwowałem z lekką radością całkiem poważne komentarze, czy Tomasz Raczek mógł skrytykować i czy mógł aż tak krytykować, i czy może za krytykę przegrać w sądzie.

Tymczasem sprawa jest prosta. Gdyby producent znał prawo prasowe albo jakiś jego prawnik doradca zerknąłby raz do tej ustawy, wiedzieliby, że artykuł 41 mówi: "publikowanie rzetelnych, zgodnych z zasadami współżycia społecznego ujemnych ocen dzieł naukowych lub artystycznych albo innej działalności twórczej, zawodowej lub publicznej służy realizacji zadań określonych w art. 1 i pozostaje pod ochroną prawa"

A artykuł 1 mówi, że prasa korzysta z wolności wypowiedzi. Krótko mówiąc, w naszym kraju wolność wypowiedzi jest ważniejsza od interesów pana producenta. W świetle tego spór należy zakończyć, Raczek rządzi, a Samojłowicz czyta prawo prasowe.