W czasie procesu zbrodniarzy odpowiedzialnych za wprowadzenie stanu wojennego przed ogłoszeniem wyroku powodowany bezsilnością zakłóca pracę sądu. Krzyczy: "Nie ma zgody na to, żeby przez dwadzieścia lat Polski niepodległej nie można było zrobić tego, co zrobili w Afryce. Tam nawet przywódców na łóżkach szpitalnych do sądu przyprowadzano. Gdzie jest Jaruzelski? Gdzie jest Kiszczak?
On potrafi do Egiptu pojechać, a nie wzywa się go na odczytanie wyroku? Hańba!". I jeszcze: "Domagamy się, żeby tych skompromitowanych sędziów, prokuratorów, milicjantów zwolnić ze służby. Jeżeli tego nie zrobimy, to będzie taki kabaret, jak jest teraz. To nie ma nic wspólnego z wymiarem sprawiedliwości. To dwadzieścia lat cyrku i hucpy!". Ma rację Słomka czy nie? I stało się tak, że komunistyczni zbrodniarze są wolni, a Adama Słomkę sąd wsadził do więzienia przy Rakowieckiej, gdzie wcześniej trafiali więźniowie polityczni. Słomka trafił za kraty na 14 dni, bo "naruszył powagę sądu".
W związku z tym mam do Wysokiego Sądu wsadzającego za kraty opozycjonistę kilka pytań.
1. Dlaczego policja sądowa nie potrafiła zaprowadzić porządku i przerwać wystąpienia Słomki?
2. Dlaczego sąd, mając do dyspozycji wiele kar porządkowych, zdecydował się wobec opozycjonisty na najsurowszą, czyli wsadzenie go za kraty?
3. Dlaczego sąd nie dał Słomce możliwości odwołania się od kary przed wsadzeniem go do aresztu?
4. Czy sąd tak samo ukarałby wpływowego aktualnie polityka?
5. Czy ta decyzja sądu w sprawie Słomki nie narusza powagi sądu? Nie podobało mi się zachowanie Słomki w sądzie, ale zachowanie sądu reprezentującego majestat państwa nie podoba mi się jeszcze bardziej.