Sławomir Jastrzębowski

i

Autor: archiwum se.pl

Sławomir Jastrzębowski: Platformo! Raczej znikniesz, niż się zmienisz

2013-01-23 8:39

Właściwie zamiast pisać ten komentarz, mogłem przekopiować swoje słowa, które pojawiły się dokładnie w tym miejscu dwa lata temu. Kpiłem wtedy jawnie i gorzko już w tytule "Sam się nagródź! Jak marszałkowie!". Pisałem o oburzającym bezsensie rozdawnictwa publicznych pieniędzy, naszych pieniędzy. W swoim wąskim gronie porozdawali je sobie wtedy w formie nagród marszałkowie i wicemarszałkowie Sejmu. Mechanizm był taki: nagrody roczne marszałek przyznawał wicemarszałkom, a wicemarszałkowie… marszałkowi. Za co? Za nic, za to, że pracowali. W sumie przyznali sobie 200 tysięcy złotych. Po naszym krytycznym artykule ówczesny marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna przyznał publicznie, że taki sposób przyznawania nagród powinien być zmieniony. Żeby nie marszałek wicemarszałkom, a wicemarszałkowie marszałkowi, tylko może Komisja Regulaminowa albo inne jakieś ciało. I co w związku z tym zmieniło się po dwóch latach? W związku z tym, jak ustalił nie bez pewnych urzędniczych trudności

"Super Express", marszałek Sejmu Ewa Kopacz dostała nagrodę w wysokości 45 tys. zł, wicemarszałkowie Cezary Grabarczyk (PO), Marek Kuchciński (PiS), Wanda Nowicka (RP), Eugeniusz Grzeszczak (PSL) i Jerzy Wenderlich (SLD) otrzymali nagrody po 40 tys. zł na jedną wicemarszałkową głowę. W sumie daje to prawie ćwierć miliona złotych. Czy może przez te dwa lata w wyniku krytyki społeczeństwa zmienił się mechanizm przyznawania tych nagród? Nie! Nie bądźmy naiwni! Nic się nie zmieniło! Nic! Pani marszałek przyznała nagrody swoim "wickom", wdzięczne natomiast "wicki" docenili trud pani marszałek, rewanżując się jej przyznaniem nagrody w wysokości 45 tysięcy złotych. Dwa lata temu kpiłem, że gdyby ktoś w normalnej, zdrowej firmie pomyślał o takim przyznawaniu nagród (bez żadnego pisemnego uzasadnienia, żeby nie było wątpliwości), zostałby natychmiast wyrzucony na zbitą twarz z owej firmy (kto wie, czy nie z soczystym kopniakiem). Ale w Sejmie jest wyższa kultura. Natomiast poczucie wstydu i przyzwoitości jeszcze tam nie panuje.

Nasi Partnerzy polecają