Aż przeczytałem tekst w "Wyborczej", w którym Piotr Pacewicz zredefiniował pojęcie patriotyzmu i oświecił ciemniaków. Otóż według tegoż redaktora patriotyzmy są chyba dwa. Jeden normalny (taki jaki znamy i kochamy) oraz drugi "otwarty, obywatelski, nowoczesny".
No, bardzo mnie zaintrygował swoim wynalazkiem Pacewicz, bo tak nowy patriotyzm wymyślić, to jednak trzeba się natężyć.
Najpierw Pacewicz natężył się, obnażając stary patriotyzm na przykładzie głośnej już piosenki zespołu Złe Psy "Urodziłem się w Polsce". Pacewiczowi nie podoba się, że w piosence pada 20 razy słowa "Polska", "polski" etc. Rzeczywiście, piosenka zaczyna się od słów "Ojciec Polak, matka Polka" - i niektórzy mogą to brać za prowokację. Pacewicz na razie nie krytykuje "Mazurka Dąbrowskiego", chociaż tam też jest sporo o Polsce i nawet o odbieraniu szablą tego, co nam odebrano przemocą (jakie to nieotwarte i jakie nienowoczesne!).
Wzorem patriotyzmu "otwartego" jest dla Pacewicza pewna pani nauczycielka, która robi uczniom akcje. Jakie patriotyczne propolskie akcje robi, które to podobają się "Wyborczej"? "Stop Przemocy Wobec Kobiet", "Prawa Osób Chorych Psychicznie", "Stop Homofobii", "Wolny Tybet", "Wolność na Białorusi", "Każdy Inny, Wszyscy Równi".
Taaaak!
Wielkie brawa dla internacjonalistycznej patriotycznej nauczycielki, która dzięki Bogu moich dzieci nie tknie. A na marginesie, te jej akcje patriotyczne, to jak na "Wyborczą"... Czy nie za dużo w nich o Polsce?