Wykładający tam ludzie są często nakłaniani do tego, żeby mniej wymagać, a bardziej przepychać i "produkować" absolwentów - taki biznes. Na koniec narzekania słowo o szkolnictwie wyższym - w Polsce panuje tu brutalny feudalizm. Wystarczy nieoficjalnie porozmawiać z naszymi młodymi naukowcami, żeby poznać pryncypia kadry profesorskiej. W tym systemie, oględnie mówiąc, nie zawsze chodzi o rozwój nauki polskiej, ale prawie zawsze o interes kadry...
Nie jest tak źle!
Tyle narzekania. A jaka jest prawda? Na szczęście wcale nie tak czarna. "Super Express" patronował akcji Ministerstwa Edukacji Narodowej "Szkoła odkrywców talentów". Miałem w jej trakcie okazję na własne oczy zobaczyć oddanych, kompetentnych, wspaniałych nauczycieli, którzy są dla swoich uczniów prawdziwymi autorytetami i przewodnikami wprowadzającymi w dorosłe życie. Widziałem szkoły, do których chodzi się z przyjemnością.
A co do testów zamiast wypracowań - dzięki testom uczeń nie jest subiektywnie oceniany, ta niedoskonała forma sprawdzania wiedzy jest najbliższa obiektywnemu zbadaniu postępów. Zalew słabych szkół prywatnych? Dobrze, że młodzież garnie się do nauki i że widzi w niej swoją życiową szansę. Na rynku zostaną najlepsze szkoły, bo takie są prawa rynku. Zapraszam Państwa do lektury "To robić" i do dyskusji.
Czy edukuje prawdziwych obywateli, świadomych swoich polskich korzeni, historii, roli w Europie i na świecie, czy wyrzuca z siebie zdezorientowanych absolwentów pozbawionych trwałego i budującego poczucia wspólnoty? Czy nasi uczniowie, studenci są przygotowywani przez szkołę do samodzielnego, odpowiedzialnego życia, czy też rozdajemy im tylko świadectwa i dyplomy po okresie przechowywania ich w coraz częściej płatnych placówkach? Jak polska szkoła wypada na tle sąsiadów? Co musimy zmienić, co poprawić, a czym możemy przed innymi błyszczeć, mówiąc o naszym modelu edukacji?
Kryzys w polskim szkolnictwie?
Na początek pozwólmy sobie na ferment, na odrobinę kontrolowanych, jaskrawie niesprawiedliwych opinii dotyczących polskiej szkoły, z którymi wszyscy przecież się zetknęliśmy. Polska szkoła przeżywa kryzys. Kadra nauczycielska mimo systematycznych podwyżek czuje się niedoceniana. Najlepsi odchodzą z zawodu, bo nie są w stanie utrzymać się na poziomie wyż-szym od wegetacji i gwarantującym rozwój. Pokoje nauczycielskie wypełnianie są więc przez sfrustrowanych ludzi narzekających na wszystko i wszystkich, ludzi marzących o wyrwaniu się z zawodu.
Być nauczycielem to życiowa porażka? Młodzi tak myślą?
Skromnie żyjący i raczej przeciętnie ubierający się nauczyciele nie są żadnymi wzorcami dla coraz bardziej konsumpcjonistycznie nastawionej młodzieży. To nie są dla bystrych uczniów ludzie sukcesu, to nie są żadne kariery. Nauczyciel jest raczej ledwo akceptowany niż podziwiany, to raczej życiowa porażka niż autorytet. Niestety. Dalej, nasze nieszczęsne wszechobecne testy, które zastąpiły wypracowania.
Test nie sprawdzi, czy uczeń jest zdolny do logicznego myślenia, czy pojmuje, co jest przyczyną, a co skutkiem, czy wnioski, które wyciąga, są, mogą być podparte argumentami. Kształcimy młodych ludzi, którzy nie potrafią czytać, pisać i myśleć, potrafią za to stawiać krzyżyki w kwadracikach. O to nam chodzi? I jeszcze zjawisko rynkowego zalewającego nas oceanu nowych płatnych najróżniejszych szkół, specjalizacji, licencjatów dających rzekomo dobrze płatne zawody. Wypadałoby się cieszyć, ale z czego się cieszyć, skoro to w dużej mierze fikcja kształcenia.