Sławomir Jastrzębowski: Nędzarz za 18 tysięcy miesięcznie

2011-03-05 3:00

I teraz proszę Państwa, co robić? Czy podziwiać wielką odwagę prezesa Jastrzębskiej Spółki Węglowej, czy też zastanowić się, czemu bezbrzeżna głupota nie blokuje drogi do najwyższych stanowisk?

Dzisiejszy "Super Express" opisuje sytuację niewiarygodnie kuriozalną. Prezes spółki węglowej zarabiający co miesiąc na rękę około 18 tysięcy złotych ma zamiar protestować, strajkować, się oflagować, bo jemu jest zdecydowanie za mało. Ale to jeszcze nic. On chce od związkowców z Solidarności pożyczyć flagi do swoich protestów. Naprawdę!

Nie wiem, jak się sytuacja skończy, źle nikomu nie życzę, ale moim zdaniem pan prezes ryzykuje obrażenia między innymi twarzoczaszki. Górnicy to przecież naród waleczny, a propozycja pożyczenia flag przez prezesa, żeby on sobie mógł poprotestować, może ciężko pracujących ludzi solidnie rozjuszyć. Są przecież często jedynymi żywicielami rodzin i bywa, że mają kłopot ze związaniem końca z końcem. I to im właśnie 18-tysięczny prezes (w złotówkach) mówi o swojej biedzie... No nie ma pan prezes wyczucia i wyobraźni.

Przypadek prezesa Jastrzębskiej Spółki Węglowej, choć po Gogolowsku zdumiewający, nie jest chyba odosobniony. W wielu różnych strukturach znajdziemy prezesów, dyrektorów, kierowników, szefów, słowem rządzących, którzy tracą kontakt z tymi, którymi rządzą. Jest na taką patologiczną sytuację tylko jeden lek. Otóż trzeba zrobić tak, żeby tacy z góry znaleźli się na dole. Trochę ich to zaboli, ale natychmiast odnajdą wyczucie, wyobraźnię, słowem - rozum.