Młody Morawiecki był wychowywany przez ojca w kulcie Polski wolnej i antykomunistycznej. Bity przez komuchów, aktywnie działał w Solidarności Walczącej. Jego barwny i zasłużony dla Polski ojciec Kornel nie jest, użyjmy eufemizmu, fanatykiem Kaczyńskiego i PiS. Młody Morawiecki skończył historię, studiował w USA, skończył w Polsce MBA. Awansując w hierarchii bankowej, w 2007 roku został prezesem BZ WBK, co było sporym zaskoczeniem, biorąc pod uwagę jego młody wiek. Karierę świetnie zarabiającego bankowca porzucił dla Kaczyńskiego i PiS, rezygnując z olbrzymich zarobków.
A, jeszcze jedno, ale ważne, Morawiecki w 2010 roku został członkiem Rady Gospodarczej doradzającej rządowi Donalda Tuska. Ciekawe, prawda? Rada liczyła 11 osób i opiniowała działania gospodarcze rządu PO-PSL. I ktoś taki zostaje premierem w rządzie PiS. To wydaje się o tyle karkołomne, że Kaczyński ma pamięć słonia, a ufność bynajmniej niedziecięcą. Dlaczego więc zrezygnował z Beaty Szydło na rzecz Mateusza Morawieckiego? Cóż, politykom w ważnych momentach życia pojawiają się na ścianach wariacje hasła z kampanii Billa Clintona z 1992 roku "Gospodarka, głupcze!".
Kaczyński wskazał Morawieckiego, bo zobaczył w nim sprawnego, obytego w świecie, ustosunkowanego menedżera, który, jak to się slangowo mówi, może mu "dowieźć" wynik. Jaki ma być wynik? Zwiększenie PKB, trzymanie deficytu budżetowego w ryzach, realizacja wielkich inwestycji, pobudzenie przedsiębiorczości i inwestycji, zbliżenie poziomu życia Polaków do mieszkańców zachodniej Europy. Zadanie trudne tym bardziej, że Morawiecki wchodzi na miejsce uwielbianej przez elektorat PiS Beaty Szydło bez wyraźnie wskazanego przez Kaczyńskiego powodu. Nowy premier dostał życiową szansę pokierowania Polski na drogę szybkiego rozwoju. Czy mu się uda? Mistrz zen powiedziałby: "Zobaczymy", a niezależnie od naszych sympatii czy antypatii powinniśmy trzymać za niego kciuki, bo, cóż, to jest po prostu w naszym interesie.
Zobacz: Kornel Morawiecki: Nie wstąpię do PiS, nawet jak syn zostanie premierem