Sławomir Jastrzębowski

i

Autor: archiwum se.pl

Sławomir Jastrzębowski: Loża honorowa Widzewa, lata temu

2012-10-05 4:10

Zaznaczam, proszę nie dopatrywać się żadnych analogii czy ukrytych sensów, bo ich tu nie ma. Tak mi się przypomniało… Grubo ponad dziesięć lat temu rozmawiałem z pewnym łódzkim policjantem od przestępczości zorganizowanej. Oglądaliśmy zdjęcia z meczu klubowego łódzkiego Widzewa, a właściwie oglądaliśmy lożę ViP-owską. A kto tam nie siedział… Pewien znany polityk obok znanego biznesmena, pewien pan ze skarbówki obok innego bogacza, który nie do końca wiadomo, skąd miał pieniądze. Pewien dobrze prosperujący wówczas bandzior obok lokalnego celebryty.

Inny bogacz obok sportowca… Łódzka mafia w okresie prosperity reprezentowana była w loży ViP-ów przez znaczące postacie. I wtedy ten policjant, popijając niekawę, mówi: "Zobaczysz, oni wszyscy będą niedługo siedzieć". Nie wierzyłem mu i słusznie: siedzieć poszła nawet nie połowa. Zresztą prawie wszyscy powychodzili. Taka to była loża ViP-ów i takie czasy.

Pamiętam, że lokalny polityk tłumaczył się potem, że on nie miał pojęcia, kto siada obok, bo nie jest ani policjantem, ani prokuratorem, więc skąd ma wiedzieć.

Od tego czasu, jak mi się zdaje, politycy z dużo większą uwagą dobierają sobie osoby, które mogą obok nich usiąść na meczu. Nie żaden gangster, tylko na przykład sędzia czy prokurator, czy ktoś taki, kto teoretycznie nie ma kłopotów z prawem.

To widać po przypadku Donalda Tuska, którego otaczali nie żadni gangsterzy właśnie, tylko dobrani sędziowie i prokuratorzy. Co? Że Donald Tusk i jego służby nie dobierają sobie ludzi, którzy mogą siedzieć obok szefa rządu na meczu?

Że nie zaakceptowali obecności takiego na przykład sędziego wówczas jeszcze nieskompromitowanego Ryszarda Milewskiego? Mam w to uwierzyć, bo takie jest teraz oficjalne stanowisko Platformy? Nie mogę. Nie tylko mój mózg nie ma wyłącznika…

Nasi Partnerzy polecają