Inny bogacz obok sportowca Łódzka mafia w okresie prosperity reprezentowana była w loży ViP-ów przez znaczące postacie. I wtedy ten policjant, popijając niekawę, mówi: "Zobaczysz, oni wszyscy będą niedługo siedzieć". Nie wierzyłem mu i słusznie: siedzieć poszła nawet nie połowa. Zresztą prawie wszyscy powychodzili. Taka to była loża ViP-ów i takie czasy.
Pamiętam, że lokalny polityk tłumaczył się potem, że on nie miał pojęcia, kto siada obok, bo nie jest ani policjantem, ani prokuratorem, więc skąd ma wiedzieć.
Od tego czasu, jak mi się zdaje, politycy z dużo większą uwagą dobierają sobie osoby, które mogą obok nich usiąść na meczu. Nie żaden gangster, tylko na przykład sędzia czy prokurator, czy ktoś taki, kto teoretycznie nie ma kłopotów z prawem.
To widać po przypadku Donalda Tuska, którego otaczali nie żadni gangsterzy właśnie, tylko dobrani sędziowie i prokuratorzy. Co? Że Donald Tusk i jego służby nie dobierają sobie ludzi, którzy mogą siedzieć obok szefa rządu na meczu?
Że nie zaakceptowali obecności takiego na przykład sędziego wówczas jeszcze nieskompromitowanego Ryszarda Milewskiego? Mam w to uwierzyć, bo takie jest teraz oficjalne stanowisko Platformy? Nie mogę. Nie tylko mój mózg nie ma wyłącznika