Sławomir Jastrzębowski: Lekka rozrywka klasy lux [OPINIE SUPER EXPRESS]

2014-12-06 3:00

Gdybym nie wiedział, że zbiór opowiadań pt. "Czarne bataliony" napisał Piotr Gociek, to wiedziałbym to po przeczytaniu kilkunastu, no może kilkudziesięciu stron. Lekkie opowiadania science fiction, w których wyczuwa się nutkę Lema i Orwella, mają swój niepowtarzalny język. Język erudyty udającego naiwniaka, żeby odkryć więcej, język świeży i grożący nagłym parsknięciem, język wyczulony na wszystko to, co dzieje się właśnie teraz, a jednocześnie mocno osadzony w literaturze.

To język Goćka, ten sam, który poznaliśmy w "Demokratorze". Przykłady językowych perełek? "Byłem wtedy na placyku i powiem wam jedno - jeśli ktoś wyzna, że nie zastygł na widok przybyszów w głębokim zdumieniu, ten kiep kłamca i konczita parówa". Albo "nie jestem pewien, czy cały kosmos wart jest swoich miliardów lat. Wątpliwości nachodzą mnie zwłaszcza wówczas, kiedy oglądam wieczorami telewizję".

Przykłady językowej maestrii można mnożyć. Ale nie tylko język "Czarnych batalionów" decyduje o tym, że jest to rozrywka wysokiej próby. Autor w kilku opowiadaniach zdaje się nawiązywać do realnych, znanych nam postaci, które wrzuca w wir przedziwnych przygód. Takim skrzącym się dowcipem opowiadaniem jest na przykład "Dzień z życia oligarchy", które zaczyna się następująco: "We wtorek dwunastego czerwca o godzinie dziewiątej trzynaście wewnątrz oligarchy Jacka Fulczyka obudziło się sumienie.

Stało się to bez żadnej widocznej przyczyny. Fulczyk z całą pewnością nie miał sumienia, kiedy kładł się spać, a miał je, kiedy się obudził". Potem następuje ciąg zdarzeń zatrważających całe otoczenie Fulczyka: otóż oligarcha zaczyna dzielić się majątkiem, a właściwie zaczyna go rozdawać. Na szczęście wszystko źle się kończy, to znaczy Fulczyk pozbywa się sumienia, które podstępnie podłożyła mu konkurencja. Zemsta jest istnie oligarchiczna. Kończąc: Gociek jest doskonały na szybko zapadające wieczory. 

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail