Sławomir Jastrzębowski komentuje: Kocham panią, pani Jolu

2014-02-17 3:00

Jestem, nie ja jeden niestety, fanem pani Joli. Kobieta to piękna i mądra. I znana. Już Państwo wiedzą, więc nie ma co ukrywać, oczywiście mowa o Jolancie Pieńkowskiej. Pani Jola prowadzi program w pewnej telewizji śniadaniowej i robi to z wielkim taktem. I robi to odważnie.

Całkiem ostatnio nie lękała się skrytykować niektórych mediów za "przekroczenie wszelkich dopuszczalnych granic". Dokładnie powiedziała tak: "Media tak brutalnie wkroczyły w życie generała Jaruzelskiego i jego żony, no to jest moim zdaniem przekroczenie wszelkich dopuszczalnych granic". I tu zrobiła srogą minę.

Trochę jej wbrew robił obecny w studiu Wojciech Olejniczak, który powiedział: "Zarzut jest też trochę na wesoło, no bo że podrywał gosposię, towarzysze broni generała spojrzą na to i jeszcze się uśmiechną". Ale sroga mina pani Joli jednak zawisła nad studiem i wisiała. Oczywiście "Super Express", bo nie oszukujmy się, to o nas pani Joli chodziło, mógłby się bronić. Na przykład że przecież pikantną sprawę romansu ujawniła nam z własnej woli w pełni korzystająca z wszelkich praw obywatelskich, nieubezwłasnowolniona żona generała Jaruzelskiego albo że wszakże biografowie historycznych postaci, zajmując się nimi, zajmują się także sferą damsko-męską czy wreszcie, że znany Nigel Cawthorne napisał bestseller "Życie erotyczne dyktatorów", więc i o komunistycznym generale coś by się przydało.

Cóż jednak po tych rzeczowych argumentach, skoro nad studiem wisiała sroga mina pani Joli? Jednak po kilku minutach tej trwogi pani Jola zaczęła przeprowadzać wywiad z… ojcem zamordowanego przez Trynkiewicza chłopca. Zadając mu tak subtelne pytania, jak: "A czy wyście wiedzieli o tym, że ten 2014 rok to będzie rok, w którym bestia wyjdzie na wolność?". Albo jeszcze subtelniejsze: "A jakie są emocje po tych 25 latach, bo ktoś mógł by powiedzieć: niech on już nie przesadza, powinien się z tym pogodzić". Nie chcę oczywiście krytykować pani Joli, ale ktoś mógłby powiedzieć, że dla niej opisywanie rzekomych miłostek czerwonego dyktatora to przekroczenie wszelkich granic, a grzebanie patykiem w duszy ojca, któremu zamordowano dziecko, to normalka i o żadnym przekroczeniu nie może tu być mowy.

Ktoś mógłby powiedzieć, że pani Jola posiadła profesjonalną umiejętność wyłączania części mózgu, kiedy jest jej to wygodne. Ktoś mógłby powiedzieć, że to czysta hipokryzja. Ja jednak tego nie powiem, a jeśli ktoś chciałby mnie spytać, dlaczego w tytule napisałem, że kocham panią Jolę, odpowiedź jest prosta. W tym przypadku można już tylko kochać.