Dwaj polscy posłowie Karol Karski i Łukasz Zbonikowski w 2008 roku polecieli na Cypr jako członkowie delegacji do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy z ramienia PiS. Późną nocą nasi członkowie zażyli alkoholu, co na Cyprze nie jest karalne. Nie pytając Cypryjczyków o pozwolenie, osiodłali dwa elektryczne hotelowe samochodziki i dalej na podbój wyspy. Przejaż-dżka jednego meleksa skończyła się na ścianie hotelu, a drugi posłowie chcieli utopić, lecz nie wszystko w życiu się udaje.
Patrz też: Posłowie PiS Karol Karski i Łukasz Zbonikowski skazani przez cypryjski sąd
Grzeczni Cypryjczycy poprosili naszych (niestety) posłów, żeby uregulowali rachunki za swoje nocne słowiańskie fantazje (ponad 10 tys. euro). A nasi (niestety) posłowie zaczęli - jakby to ujął klasyk Korwin-Mikke - rżnąć głupa. Chociaż widział ich i rozpoznał świadek, to oni policji cypryjskiej powiedzieli, że "ale o co chodzi". Nie pozwolili na pobranie odcisków palców ani materiału genetycznego. Wrócili na ojczyzny łono. Na owym łonie Karol Karski udzielił dziennikarzom "Super Expressu" zdumiewającej wypowiedzi. Że była to niecna prowokacja cypryjska i że ambasador z Cypru już go przeprosił.
W tej wypowiedzi prawdziwa jest informacja, że Cypr ma ambasadora. A propos Cypru, to mamy dziś dla posłów Karskiego i Zbonikowskiego nową informację. Tamtejszy sąd skazał ich za zniszczenie hotelowego mienia na łącznie ponad 11 tys. euro (sędzia nie chciał ich przepraszać za wybryki). Panowie posłowie, zapłaćcie te pieniądze i nie róbcie nam wstydu. Bo jak nie, to "Super Express" zorganizuje zbiórkę na "Odkupienie poselskiej godności".