Sławomir Jastrzębowski: Jak z redaktora zastać celebrytą

2011-03-03 3:00

Informacje można czerpać albo przekazywać wprost. Można je też czerpać lub wciskać trochę podświadomie, trochę tak, że niby nie powiedziałem, ale się powiedziało, ale się rozumie, ale w sumie zostało powiedziane, choć może i między wierszami. Im odbiorca inteligentniejszy, tym łatwiej wykryje takie gierki. O ile oczywiście przyjąć, że tego typu komunikaty są zawsze przygotowane świadomie. Skąd te refleksje? Z samego rana.

Wtedy to przeczytałem rozsyłany dziennikarzom serwis z najnowszymi informacjami z branży. W zamyśle ma być czysto informacyjny, aideologiczny i budujący most pomiędzy różnymi redakcjami. W praktyce rządzi nim były redaktor "Gazety Wyborczej", i czemu ma nie mieć poglądów?

Więc informacja o zmianach w zarządzie TVP została wysmażona z następującym tytułem "Niepewność i obawy w TVP". To oczywiście czyściuteńki przykład manipulacji wpisanej między wierszami. Równie dobrze i równie tendencyjnie można byłoby dać tej samej informacji tytuł "Radość i nadzieja w TVP". Dla jednych radość, dla innych obawy.

Czemu zabieram Państwu czas taką błahą refleksją? Bo takie podprogowe przekazywanie informacji, komentarzy ukrytych w rzekomo czystej informacji to norma w wielu mediach, warto zwracać na to uwagę. Wczoraj znalazłem na przykład w bardzo dbającej o standardy "Polityce" taką notkę: "Powiększa się powstający właśnie celebrycki klub niezadowolonych z polityki Platformy". PO krytykuje już nie tylko Marcin Meller, ale także Paweł Kukiz, Kazik i Tomasz Karolak.

Meller jeszcze niedawno dla redaktorów "Polityki" był dziennikarzem, redaktorem naczelnym "Playboya", ale po tym, jak ośmielił się skrytykować Platformę, został celebrytą. Szybko poszło...